Mirosław Krzysztofek
("Projektor" - 2/2015)
Prawdziwa perła wśród tegorocznych wydawnictw muzycznych. Bristolska grupa Zu Zun Egui mająca w swoim składzie muzyków z Mauritiusa i Japonii wydała właśnie nowy album.
Czy da się pogodzić muzykę PiL, Talking Heads, Gang of Four z elementami awangardy, muzyki afrykańskiej i świetną zabawą konwencjami na najwyższym poziomie? Oto odpowiedź na to przewrotne pytanie. Płyta brzmi świeżo i niemal zmusza do ponownego posłuchania od początku aż do ostatniego dźwięku.
Pochodzący z Mauritiusa Kushal Gaya wokalista i gitarzysta grupy, śpiewający po kreolsku i angielsku udowadnia, że na pewno słuchał nie tylko tak zwanej world music, ale również, a może przede wszystkim nowojorskiej i pochodzącej z innych rejonów świata, awangardy. Jego gra na gitarze przywodzi chwilami na myśl legendarnego Freda Fritha.
Płyta jest świetnie wyprodukowana przez Andrew Hunga znanego z zespołu Fuck Buttons, co nie jest bez znaczenia. Wśród wtórnych i powiedzmy takich sobie płyt z okolic indie popu czy rocka i nie wnoszącej nic nowego mdłej elektroniki nowa płyta Zun Zun Egui brzmi jak Mozart wśród robotów.
Czego jak nie takiej muzyki można się spodziewać, po zespole czerpiącym swoje inspiracje z kultury wyspy, na której obowiązuje dwanaście głównych języków?
Zun Zun Egui, „Shackles’ Gift”, Bella Union 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz