niedziela, 24 lipca 2016

Duet nieawangardowy (Myrczek & Tomaszewski, „Love Revisited”, ForTune)

Łukasz Rakalski
("Projektor" - 1/2015)
Tylko dwa lata minęły od chwili, gdy na półkach sklepów muzycznych pojawiły się płyty opatrzone charakterystycznym różowym kolorem. Obecnie Dom Wydawniczy For Tune ma w swoim katalogu prawie 50 pozycji i nazywa się go fenomenem, który, wbrew wszelkim trendom, skupia wokół siebie najbardziej uzdolnionych i awangardowych muzyków jazzowych.
28 listopada premierę miał album „Myrczek & Tomaszewski – Love Revisited”, otwierający nową serię „rubinową”, która zawierać będzie, dla odmiany, płyty z utworami śpiewanymi.
Paweł Tomaszewski jest wybitnym i niezwykle szanowanym pianistą w środowisku muzyków jazzowych. Świadczyć o tym mogą nagrody zdobyte na konkursach takich, jak „Jazz Juniors” w Krakowie, „Jazz nad Odrą” we Wrocławiu oraz na „Bielskiej Zadymce Jazzowej”. Należy wspomnieć także w tym miejscu o wyczynach Wojtka Myrczka, którego można śmiało określić, jako jednego z najciekawszych artystów wśród debiutujących wokalistów. I nagroda oraz nagroda publiczności na festiwalu „Montreux Jazz Voice Competition 2013”, Grand Prix międzynarodowego konkursu Jazz Voices 2011 w Kłajpedzie na Litwie, to tylko wycinek osiągnięć, które chciałbym przytoczyć. Myślę, że warto wspomnieć również jego występ na kieleckim festiwalu „Memorial to Miles” w październiku zeszłego roku, gdzie zaskarbił sobie sympatię publiczności wirtuozowskim wykonaniem a’cappella utworu „Isn’t She Lovely”.
Nie trzeba długo domyślać się, jaki efekt mogą wywołać ich wspólne dźwięki. „Love Revisited” to jeden z dziesięciu najbardziej interesujących albumów wydanych w 2014 roku według Adama Barucha, jednego z najbardziej cenionych znawców, historyków, krytyków i aktywistów muzycznych. Płyta zawiera dziesięć standardów jazzowych napisanych przez różnych kompozytorów, wśród których wyróżnić można Freddiego Hubbarda, Ala Jarreau, Billa Evansa i Milesa Davisa.
Jednym z elementów, które przyciągnęły moją uwagę już od pierwszych dźwięków, to niezwykle intrygujące i dopracowane aranżacje. Mimo, iż utwory są bardzo spójne tematycznie, mnogość różnych technik i pomysłów na realizację materiału trzymała mnie w ciągłym skupieniu. Rytmiczna szarada między wokalem i fortepianem w „My Romance” to przykład tego, jak dobrze muzycy rozumieją wzajemnie. Duże wrażenie zrobiła na mnie także gra kolorami w „All Bluesie” i „Very Early”, gdzie Wojtek naśladuje partię kontrabasu. Nie obyło się również bez szczypty humoru. W „Freedom Jazz Dance”, oprócz brawurowo wykonanego tematu, znajduje się recytacja fragmentu książki Włodzimierza Sedlaka Na początku było jednak światło”.
Obaj muzycy wydają się mieć wspólną cechę. Traktują muzykę w największą dbałością o każdy szczegół. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nawet na krótką chwilę nie pozostawili żadnego dźwięku przypadkowi. Zauważyłem, że ma to ciekawy efekt. Po włożeniu albumu do odtwarzacza, ciężko sobie odmówić wysłuchania go do końca.
Myrczek & Tomaszewski, „Love Revisited”, ForTune, 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz