Mirosław Krzysztofek
("Projektor" - 6/2014)
Drugi album w dorobku międzynarodowej supergrupy Soen składającej się z byłych członków zespołów Opeth, Amon Amarth, Willowtree. To metalowa kraina łagodności i smutku.
Najbardziej zbliżona do dokonań takich grup jak Tool, A Perfect Circle z domieszką progresywnego rocka z lat siedemdziesiątych. Poprzez osobę Martina Lopeza muzyka kiedyś dającego czadu na perkusji w innej metalowej, a właściwie grającej obecnie progresywnego rocka grupie Opeth, można doszukiwać się skojarzeń z ich ostatnią płytą (recenzja „Projektor” nr 05/2014).
Mimo tych wszystkich podobieństw warto posłuchać najnowszej muzyki Soen. Szczególnie, że o nowej płycie Tool tylko słyszymy pogłoski. Album idealny na długie jesienne wieczory, niekoniecznie samotne. To piękna płyta. Świetnie zagrana, zaśpiewana i wyprodukowana. Chwyci za serce, nawet zatwardziałych metalowych ortodoksów. I już nie puści. Polecam.
Najbardziej zbliżona do dokonań takich grup jak Tool, A Perfect Circle z domieszką progresywnego rocka z lat siedemdziesiątych. Poprzez osobę Martina Lopeza muzyka kiedyś dającego czadu na perkusji w innej metalowej, a właściwie grającej obecnie progresywnego rocka grupie Opeth, można doszukiwać się skojarzeń z ich ostatnią płytą (recenzja „Projektor” nr 05/2014).
Mimo tych wszystkich podobieństw warto posłuchać najnowszej muzyki Soen. Szczególnie, że o nowej płycie Tool tylko słyszymy pogłoski. Album idealny na długie jesienne wieczory, niekoniecznie samotne. To piękna płyta. Świetnie zagrana, zaśpiewana i wyprodukowana. Chwyci za serce, nawet zatwardziałych metalowych ortodoksów. I już nie puści. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz