Łukasz Rakalski
("Projektor" - 1/2016)
Wyjątkowy prezent
choinkowy otrzymaliśmy od autora słynnego albumu „Komeda: The Innocent
Sorcerer”, który zapewnił mu statuetki Fryderyków w kategorii Jazzowy muzyk
roku oraz Jazzowy album roku pięć lat temu. „Wings” to najnowsze dzieło w
wykonaniu genialnego saksofonisty, Adama Pierończyka w duecie z gwiazdą
kontrabasu – Miroslavem Vitousem.
Gdy jazzman klasy
Pierończyka lub Vitousa pojawi się na nagraniu, można mieć pewność, że nawet
kilka dźwięków a’capella, wydobywających się z jego instrumentu zabrzmi w
sposób, który usatysfakcjonuje najbardziej uważnych słuchaczy. To jest
dokładnie to, co dostaliśmy na płycie „Wings”. Muzycy nie stronią od długich,
solowych fraz. Pozwalają obu instrumentom na zmianę dominować w dźwiękowej
przestrzeni. Gdy grają razem, muzyka stanowi rozmowę, w której słychać
wyraźnie, że każde zdanie jest odpowiedzią dla partnera i jednocześnie
inspiruje go do dalszej pogawędki.
To co zwróciło
szczególnie moją uwagę zaraz po wysłuchaniu całego albumu, to poczucie, że jest
bardzo wyważony, mimo iż dźwięki muzyków wydają się niczym nie związane. Mam na
myśli to, że nie ma on żadnego sentymentalnego wydźwięku. Nie można także
posądzić go o banalność. Zupełnie tak, jakby został zaprojektowany po to, by po
prostu docenić piękno muzyki i porwać „na skrzydłach” słuchacza z dala od jego
trosk. Podobnie jak w życiu, gdzie można tęsknić za przeszłością, czekać na to,
co przyjdzie potem lub po prostu cieszyć się chwilą obecną.
Trzeba poświęcić chwilę
uwagi, by usłyszeć, że utwory, które z początku wydają się być swobodną
improwizacją, w rzeczywistości są starannie zaaranżowane. Bardzo podobały mi
się frazy, które, pozornie niezależnie wykonywane przez obu wykonawców, dążą do
wspólnego zakończenia. Zwracają uwagę również ciekawe unisona, czyli melodie
grane jednocześnie przez oba instrumenty, np. w utworze „Mustangi” lub „I’m
Flying! I’m Flying”. Odniosłem wrażenie, iż to drugie celowo nawiązuje do
znanej kompozycji Michała Urbaniaka „Cuckoo’s Nest”.
Album nie jest
pozbawiony humoru, o czym może świadczyć „Hypnotic Minuet”, który wywołał u
mnie szeroki uśmiech i w moim odbiorze ma stanowić
parafrazę klasycznej formy z przymrużeniem oka. Ponownie jednak, opanowanie i
świadomość artystów nie pozwoliła sprowadzić go do powierzchownej karykatury.
Adam Pierończyk słynie z
nietuzinkowych aranżacji i jest uważany za jedną z najbardziej kreatywnych
postaci na polskiej scenie jazzowej. Jestem przekonany, iż wielowymiarowość
„Wings” również nie jest przypadkiem. Muzyka tu zaprezentowana nie wymaga od
słuchacza bezwzględnej koncentracji, by w pełni cieszyć się jej walorami. Dla
tych, którzy jednak poświęcą jej więcej uwagi, odkrywa sporo ciekawych
smaczków.
A tak zupełnie na
marginesie chciałbym jeszcze dodać, że projekt okładki płyty bardzo przypadł mi
do gustu i uważam, że jest to jeden z najlepszych projektów, które widziałem w
wydaniu For Tune.
Adam Pierończyk & Miroslav Vitous – „Wings”,
For Tune, 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz