poniedziałek, 25 lipca 2016

Dialog polsko-czeski (Adam Pierończyk & Miroslav Vitous – „Wings”)

Łukasz Rakalski
("Projektor" - 1/2016)
Wyjątkowy prezent choinkowy otrzymaliśmy od autora słynnego albumu „Komeda: The Innocent Sorcerer”, który zapewnił mu statuetki Fryderyków w kategorii Jazzowy muzyk roku oraz Jazzowy album roku pięć lat temu. „Wings” to najnowsze dzieło w wykonaniu genialnego saksofonisty, Adama Pierończyka w duecie z gwiazdą kontrabasu – Miroslavem Vitousem.

Gdy jazzman klasy Pierończyka lub Vitousa pojawi się na nagraniu, można mieć pewność, że nawet kilka dźwięków a’capella, wydobywających się z jego instrumentu zabrzmi w sposób, który usatysfakcjonuje najbardziej uważnych słuchaczy. To jest dokładnie to, co dostaliśmy na płycie „Wings”. Muzycy nie stronią od długich, solowych fraz. Pozwalają obu instrumentom na zmianę dominować w dźwiękowej przestrzeni. Gdy grają razem, muzyka stanowi rozmowę, w której słychać wyraźnie, że każde zdanie jest odpowiedzią dla partnera i jednocześnie inspiruje go do dalszej pogawędki.

To co zwróciło szczególnie moją uwagę zaraz po wysłuchaniu całego albumu, to poczucie, że jest bardzo wyważony, mimo iż dźwięki muzyków wydają się niczym nie związane. Mam na myśli to, że nie ma on żadnego sentymentalnego wydźwięku. Nie można także posądzić go o banalność. Zupełnie tak, jakby został zaprojektowany po to, by po prostu docenić piękno muzyki i porwać „na skrzydłach” słuchacza z dala od jego trosk. Podobnie jak w życiu, gdzie można tęsknić za przeszłością, czekać na to, co przyjdzie potem lub po prostu cieszyć się chwilą obecną.

Trzeba poświęcić chwilę uwagi, by usłyszeć, że utwory, które z początku wydają się być swobodną improwizacją, w rzeczywistości są starannie zaaranżowane. Bardzo podobały mi się frazy, które, pozornie niezależnie wykonywane przez obu wykonawców, dążą do wspólnego zakończenia. Zwracają uwagę również ciekawe unisona, czyli melodie grane jednocześnie przez oba instrumenty, np. w utworze „Mustangi” lub „I’m Flying! I’m Flying”. Odniosłem wrażenie, iż to drugie celowo nawiązuje do znanej kompozycji Michała Urbaniaka „Cuckoo’s Nest”.

Album nie jest pozbawiony humoru, o czym może świadczyć „Hypnotic Minuet”, który wywołał u mnie szeroki uśmiech i w moim odbiorze ma stanowić parafrazę klasycznej formy z przymrużeniem oka. Ponownie jednak, opanowanie i świadomość artystów nie pozwoliła sprowadzić go do powierzchownej karykatury.

Adam Pierończyk słynie z nietuzinkowych aranżacji i jest uważany za jedną z najbardziej kreatywnych postaci na polskiej scenie jazzowej. Jestem przekonany, iż wielowymiarowość „Wings” również nie jest przypadkiem. Muzyka tu zaprezentowana nie wymaga od słuchacza bezwzględnej koncentracji, by w pełni cieszyć się jej walorami. Dla tych, którzy jednak poświęcą jej więcej uwagi, odkrywa sporo ciekawych smaczków.

A tak zupełnie na marginesie chciałbym jeszcze dodać, że projekt okładki płyty bardzo przypadł mi do gustu i uważam, że jest to jeden z najlepszych projektów, które widziałem w wydaniu For Tune.
Adam Pierończyk & Miroslav Vitous – „Wings”, For Tune, 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz