wtorek, 26 lipca 2016

Techniczni kosmici (Intronaut „The Direction of Last Things”)

Mirosław Krzysztofek
("Projektor" - 2/2016)
Dla imprezowych dzieciaków płyta „stara”, bo z 2015 r. Wydana w listopadzie, więc chyba nie tak bardzo wiekowa. Warto się z zapoznać z tym krążkiem. 

W przypadku kalifornijskiej grupy Intronaut mamy do czynienia z jednym z najlepszych zespołów na świecie grających niekonwencjonalny metal. Nie napisałem „progresywny”, bo to określenie kojarzy mi się bardziej z Dream Theater, a Intronaut to zupełnie inna bajka. Podobieństwo tkwi „tylko” w umiejętnościach muzyków. W obu przypadkach mamy do czynienia z technicznymi kosmitami.

Jednak to chłopaki z Intronaut nie nagrali od 2006 r. dwóch takich samych stylistycznie płyt, w przeciwieństwie do Dream Theater. Co nie jest zarzutem. Mówimy o zupełnie innych artystycznie, jak wspomniałem wcześniej, zespołach. 

„The Direction of Last Things” jest albumem ambitnym, niekonwencjonalnym, mieszającym różne style. Metal, rock progresywny, jazz, post rock i parę innych gatunków miksują się w na tym albumie w sposób przemyślany i zagrany na nieosiągalnym dla dużej części muzyków „metalowych” i nie tylko, poziomie. Nie wiem, czy to zasługa studia, produkcji, czy „ręki Boga”, ale dawno (chyba od czasu Tool) nic mnie tak pozytywnie nie wkręciło, jak ostatnia produkcja czterech kapitalnych muzyków z Los Angeles.

Płyta jest skonstruowana zgodnie z zasadą: na początku trzęsienie ziemi, potem to samo, tylko jeszcze bardziej. I nie chodzi tutaj o techniczne fajerwerki, czy jakieś szczególne łojenie w stylu zespołu Slayer. Są na tym albumie momenty zaskakująco spokojne, liryczne. To jakość kompozycji jest siłą tego zespołu. Pomysłów jest tutaj tyle, że można by nimi śmiało obdzielić parę innych krążków. Też z dobrym skutkiem. Tymczasem ten album to „urywające łeb” ambitne i zagrane, na najwyższym z możliwych w tego rodzaju muzyce poziomie, arcydzieło.

Nie sądzę, żeby ktoś coś, tak dobrego pod każdym względem, nawet zbliżonego, nagrał w 2016 r. Życie, podobno, jest pełne niespodzianek. I dlatego warto. Słuchać, czytać, oglądać. Byle ze smakiem.
Intronaut „The Direction of Last Things” (Century Media Records, 2015).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz