wtorek, 26 lipca 2016

Multikulturowe piękno (Kel Assouf „Tikounen”, Iglomondo)

Mirosław Krzysztofek
("Projektor" - 4/2016)
Pogodę mamy ostatnio nieco saharyjską, więc fajnie będzie posłuchać czegoś, co pochodzi z tych pustynnych rejonów. Płyta „Tikounemn” może być dobrym początkiem poznawania zabójczo pięknej kultury muzycznej saharyjskich nomadów. 

Zawartość albumu zadowoli wszystkich, którzy poszukują muzyki niebanalnej. Również miłośników niebanalnego rocka. Jest go tutaj bardzo dużo. Solówki lidera kapeli, Nigeryjczyka Anana’a Harouna’a są pokręcone, jak granie Toma Varleine’a z nowofalowej legendy Television za jej najlepszych czasów. 

Gdyby dodać anglosaski śpiew, pod względem aranżacji, utwory nie różnią się zbytnio od niektórych dokonań grupy Queen Of The Stone Age. Właściwie jest to muzyka Tuaregów z domieszką amerykańskiego białego bluesa i rocka. Nie zapominając o popie.

Tradycją w muzyce tamtych rejonów jest niezbędny „pierwiastek żeński” w postaci chórków i charakterystycznych dźwięków kojarzących się z amerykańskimi filmami o Indianach, które oglądałem w dzieciństwie. Albo z niemieckich westernów o Winnetou.

Wspomniany przez mnie kobiecy wkład w brzmienie grupy zawdzięczamy wokalnym popisom aktorki Taulou Kiki znanej z głównej roli w filmie „Timbuktu” Abderrahmane’a Sissako. Słowa śpiewane przez lidera i gitarzystę grupy prawie zawsze mają to samo przesłanie: Peace and Respect. Niby banalne, ale w jakże znaczące w dzisiejszych czasach.

Kel Assouf „Tikounen”, Iglomondo, 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz