Łukasz Rakalski
("Projektor" - 4/2014)
W czerwcu 2013 r.
Dominik Wania, pianista urodzony w Sanoku, wydał pierwszą płytę, sygnowaną
własnym nazwiskiem, pt. „Ravel”. Zanim to nastąpiło, o jego wysokich
zdolnościach jako muzyka sesyjnego zdążyło przekonać się już wielu czołowych
muzyków polskiej i światowej sceny jazzowej.
Lista artystów, których
wspomógł własnymi dźwiękami jest za długa, by przytoczyć ją w całości. Wśród
gwiazd wielkiego formatu, z którymi współpracował znajdują się m.in. Marcus
Miller, Dave Liebman oraz Zbigniew Namysłowski. Sam stwierdził, iż ważnym
etapem w jego karierze było granie w zespole Tomasza Stańki. Można go posłuchać
również m.in. na najnowszej płycie Maćka Obary „Live in Manggha”.
Inspiracją do powstania
debiutanckiego krążka jest pięcioczęściowa miniatura fortepianowa Maurice’a
Ravela „Miroirs” („Zwierciadła”), ukończona w 1905 r. Płyta Wani to próba interpretacji
dźwięków dzieła w języku muzyki jazzowej. W zadaniu tym towarzyszy Dominikowi
kontrabasista Max Mucha i perkusista Dawid Fortuna. Mimo, iż Wania jest liderem
zespołu, nie degraduje pozostałych członków do roli biernych akompaniatorów.
Wręcz przeciwnie, słuchając całej płyty wyraźnie czuć, że wszyscy muzycy w
równym stopniu wkładają wysiłek w budowanie napięcia. Odnaleźć można również
fragmenty, gdzie każdy z nich przejmuje inicjatywę. W części drugiej – „Oiseaux
Tristes” („Smutne ptaki”) fortepian i kontrabas wycofują się, pozostawiając
perkusję na pierwszym planie, by mogła zrealizować swoje quasi solo. Natomiast
część czwartą – „Alborada Del Gracioso” („Alborada trefnisia”) rozpoczyna ponad
dwuminutowy wstęp a’capella w wykonaniu kontrabasu.
To, co jednak w
największym stopniu zwraca uwagę, to niezwykła harmonia dźwięków płynących spod
palców Dominika. Budowanie intrygujących, pełnych głębi współbrzmień jest moim
zdaniem jego najsilniejszym atutem. Okraszone błyskotliwym rytmem, pełne
dysonansów frazy są nośnikiem energii, która trzymała mnie w napięciu podczas
słuchania części pierwszej – „Noctuelles” („Motyle nocne”). Dla odbiorcy,
będącego obeznanym z jazzowymi współbrzmieniami, jest to prawdziwa uczta.
Inaczej
ma się sprawa w przypadku pozostałych części. „Une Barque Sur l'Ocean” („Barka
na oceanie”) to miejsce, gdzie brawurowe pasaże ustępują melancholijnemu
nastrojowi. Spokojna melodia, imitująca dźwięk fal, skłania do refleksji,
potęguje wrażenie przestrzeni. Podobnie, jak onomatopeiczne akordy w części
ostatniej – „La Valle Des Cloches” („Dolina dzwonów”).
Można odnieść wrażenie,
że Wania stara się nawiązywać do muzyki Ravela, unikając bycia dosłownym. Jego
płyta to coś znacznie bardziej dojrzałego, niż próba dopasowania instrumentów
sekcji rytmicznej do tematów muzyki klasycznej, co potwierdzają przyznane mu
nagrody TVP Kultura „Gwarancja kultury 2014”, Fryderyk 2014 w
kategorii Jazzowy Album Roku oraz Jazzowy Debiut Roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz