sobota, 23 lipca 2016

Na początku jest Bandcamp

Emmanuella Robak
("Projektor" - 4/2014)
Przekaźnik czynnie kształtuje przekaz, który powoduje całkowitą zmianę kultury, jak czytamy w jednym z artykułów dotyczących antropologii Internetu autorstwa Andrzeja Mencwela. Czy istotnie kultura muzyczna (bowiem ten obszar jest przedmiotem niniejszego artykułu) została całkowicie zmieniona przez przekaźnik jakim jest Internet? Jeśli tak, to czy wynikają z tego jakieś korzyści dla artystów?
Fot. archiwum autorki
Na pytanie o korzyści można udzielić odpowiedzi, podając szereg stwierdzeń: docieranie do szerokiego grona odbiorców, czynny udział słuchaczy w życiu artysty, uniezależnienie od hermetycznych zasad i reguł narzucanych przez wytwórnię, czyli przede wszystkim wolność twórcza (wiele zespołów rozwiązuje kontrakty płytowe, bowiem te ograniczają artystę, który wydając materiał pod szyldem danego producenta musi się dostosować). Mamy więc swobodę twórczą, popularność, szeroki zasięg prezentowanego materiału.
Finansowe profity? Owszem. Jeśli chcemy dotrzeć do słuchaczy, najpierw muszą nas poznać, polubić, zapoznać się z naszą muzyką by potem móc w nią inwestować. A jeśli chcą inwestować mogą to zrobić np. poprzez platformę Bandcamp. Platforma ta umożliwia umieszczenie pojedynczych utworów bądź całego albumu na profilu użytkownika. Nie byłoby w tym nic osobliwego (wiele stron umożliwia podobne udogodnienia), ale muzyka umieszczona na Bandcampie może zostać sfinansowana przez słuchacza. Jeśli komuś podoba się płyta, może ściągnąć ja w bardzo dobrej jakości za kwotę, która sam ustala. Kwota (minimalna) może być także odgórnie określona przez artystę.
Realny zarobek? Realny. Amerykańska wokalistka i kompozytorka Amanda Palmer umieściła swój album na platformie Bandcamp. W parę chwil sprzedała ok. 4.000 kopii Ep'ki, która przyniosła jej dochód ok. 15.000 dolarów. Pieniędzmi nie musiała dzielić się z wytwórnią, były tylko dla niej. Mogła zainwestować je w dalsze nagrywanie materiału bądź promocję. Minimalna cena, jaką ustaliła artystka za album to kwota 84 centów...
Czy w Polsce korzysta się z tej platformy? Tak. By nie szukać zbyt daleko – jedno z ostatnich wydawnictw nagrywanych w United Records to Ep'ka polsko-dublińskiej artystki El Grey (na płycie można usłyszeć także kieleckich muzyków: Tomasz Przepióra – gitara elektryczna, Michał Stachurski – perkusja, Marek Wrona – gitara basowa), która dostępna jest na Bandcampie. Wydawnictwo zdobywa nagrody, coraz większa popularność, ale co ważniejsze – od samego początku było dostępne dla każdego.
No dobrze, a co jeśli muzyk chce jednak należeć do wytwórni, mieć możliwość wydania fizycznego sygnowanego logiem krążka i sprzedawać swoje płyty choćby na Bandcampie? Można tu sprzedawać albumy w formie zdigitalizowanej, ale także fizyczne nośniki, które są wysyłane do słuchaczy.
Okazuje się, że dosyć sprawnie funkcjonują internetowe wytwórnie płytowe, które zrzeszają muzyków np. sceny niezależnej. Czy są takie w Polsce? Odpowiedź jest twierdząca. Wytwórnia Halotan Records wydaje muzykę z pogranicza szeroko rozumianego gatunku dark independent. Z Halotan Records współpracuje ok. 15 polskich zespołów związanych ze sceną dark elektro, gotycką, industrialną oraz aggrotech. Wydania płyt są zarówno internetowe jak i fizyczne. Odbiorca wybiera sposób nabycia materiału: ściąganie albumu w dobrej jakości za darmo, albo pełne, fizyczne wydanie na półeczkę, za niewielką kwotę.
Pozostaje jeszcze YouTube. Młode zespoły, które szukają różnych ścieżek mogą umieszczać tu filmiki z koncertów, nagrania, teledyski itp. Kielecki, obiecujący zespół Sound Rush, publikuje swój materiał m.in. na YouTubie. Są jeszcze przed wydaniem płyty, ale to nie blokuje ich przed umieszczeniem twórczości w Internecie, po to by pokazać się jak największej grupie odbiorców. Zyskują fanów, dużo koncertują, więc początek drogi maja już za sobą. A od czegoś trzeba zacząć. 
Jeśli natomiast zespół czy solista ma już wyznaczone konkretne miejsce w muzycznym świecie, do promocji materiału i sprzedaży albumów (bądź do udostępniania muzyki słuchaczom) przydatne stają się platformy streamingowe jak Spotify czy Deezer (płatne bądź darmowe). A potem zostaje już tylko iTunes i zbieranie profitów finansowych.
Czy istotnie kultura muzyczna została całkowicie zmieniona przez przekaźnik, jakim jest Internet? Na pewno tak i na pewno na plus, otwierając drzwi dla zespołów, które nie mają, bądź mają niewielkie szanse na podpisanie kontraktu z wielkimi wytwórniami fonograficznymi (one prędzej czy później upomną się o każdego, kto zdobędzie trochę popularności), dla młodych artystów, którzy zaczynają swoją muzyczną karierę oraz dla popularnych grup, które po prostu chcą dzielić się swoją twórczością z fanami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz