Emmanuella Robak
("Projektor" - 4/2014)
Przekaźnik
czynnie kształtuje przekaz, który powoduje całkowitą zmianę kultury, jak
czytamy w jednym z artykułów dotyczących antropologii Internetu autorstwa
Andrzeja Mencwela. Czy istotnie kultura muzyczna (bowiem ten obszar jest
przedmiotem niniejszego artykułu) została całkowicie zmieniona przez przekaźnik
jakim jest Internet? Jeśli tak, to czy wynikają z tego jakieś korzyści dla
artystów?
Fot. archiwum autorki |
Na
pytanie o korzyści można udzielić odpowiedzi, podając szereg stwierdzeń:
docieranie do szerokiego grona odbiorców, czynny udział słuchaczy w życiu
artysty, uniezależnienie od hermetycznych zasad i reguł narzucanych przez
wytwórnię, czyli przede wszystkim wolność twórcza (wiele zespołów rozwiązuje
kontrakty płytowe, bowiem te ograniczają artystę, który wydając materiał pod
szyldem danego producenta musi się dostosować). Mamy więc swobodę twórczą,
popularność, szeroki zasięg prezentowanego materiału.
Finansowe
profity? Owszem. Jeśli chcemy dotrzeć do słuchaczy, najpierw muszą nas poznać,
polubić, zapoznać się z naszą muzyką by potem móc w nią inwestować. A jeśli
chcą inwestować mogą to zrobić np. poprzez platformę Bandcamp. Platforma ta
umożliwia umieszczenie pojedynczych utworów bądź całego albumu na profilu
użytkownika. Nie byłoby w tym nic osobliwego (wiele stron umożliwia podobne
udogodnienia), ale muzyka umieszczona na Bandcampie może zostać sfinansowana
przez słuchacza. Jeśli komuś podoba się płyta, może ściągnąć ja w bardzo dobrej
jakości za kwotę, która sam ustala. Kwota (minimalna) może być także odgórnie
określona przez artystę.
Realny
zarobek? Realny. Amerykańska wokalistka i kompozytorka Amanda Palmer umieściła
swój album na platformie Bandcamp. W parę chwil sprzedała ok. 4.000 kopii
Ep'ki, która przyniosła jej dochód ok. 15.000 dolarów. Pieniędzmi nie musiała
dzielić się z wytwórnią, były tylko dla niej. Mogła zainwestować je w dalsze
nagrywanie materiału bądź promocję. Minimalna cena, jaką ustaliła artystka za
album to kwota 84 centów...
Czy w
Polsce korzysta się z tej platformy? Tak. By nie szukać zbyt daleko – jedno z
ostatnich wydawnictw nagrywanych w United Records to Ep'ka polsko-dublińskiej
artystki El Grey (na płycie można usłyszeć także kieleckich muzyków: Tomasz
Przepióra – gitara elektryczna, Michał Stachurski – perkusja, Marek Wrona –
gitara basowa), która dostępna jest na Bandcampie. Wydawnictwo zdobywa nagrody,
coraz większa popularność, ale co ważniejsze – od samego początku było dostępne
dla każdego.
No
dobrze, a co jeśli muzyk chce jednak należeć do wytwórni, mieć możliwość wydania
fizycznego sygnowanego logiem krążka i sprzedawać swoje płyty choćby na
Bandcampie? Można tu sprzedawać albumy w formie zdigitalizowanej, ale także
fizyczne nośniki, które są wysyłane do słuchaczy.
Okazuje
się, że dosyć sprawnie funkcjonują internetowe wytwórnie płytowe, które
zrzeszają muzyków np. sceny niezależnej. Czy są takie w Polsce? Odpowiedź jest
twierdząca. Wytwórnia Halotan Records wydaje muzykę z pogranicza szeroko
rozumianego gatunku dark independent. Z Halotan Records współpracuje ok. 15 polskich
zespołów związanych ze sceną dark elektro, gotycką, industrialną oraz
aggrotech. Wydania płyt są zarówno internetowe jak i fizyczne. Odbiorca wybiera
sposób nabycia materiału: ściąganie albumu w dobrej jakości za darmo, albo
pełne, fizyczne wydanie na półeczkę, za niewielką kwotę.
Pozostaje
jeszcze YouTube. Młode zespoły, które szukają różnych ścieżek mogą umieszczać
tu filmiki z koncertów, nagrania, teledyski itp. Kielecki, obiecujący zespół
Sound Rush, publikuje swój materiał m.in. na YouTubie. Są jeszcze przed
wydaniem płyty, ale to nie blokuje ich przed umieszczeniem twórczości w
Internecie, po to by pokazać się jak największej grupie odbiorców. Zyskują
fanów, dużo koncertują, więc początek drogi maja już za sobą. A od czegoś
trzeba zacząć.
Jeśli
natomiast zespół czy solista ma już wyznaczone konkretne miejsce w muzycznym
świecie, do promocji materiału i sprzedaży albumów (bądź do udostępniania
muzyki słuchaczom) przydatne stają się platformy streamingowe jak Spotify czy
Deezer (płatne bądź darmowe). A potem zostaje już tylko iTunes i zbieranie
profitów finansowych.
Czy
istotnie kultura muzyczna została całkowicie zmieniona przez przekaźnik, jakim
jest Internet? Na pewno tak i na pewno na plus, otwierając drzwi dla zespołów,
które nie mają, bądź mają niewielkie szanse na podpisanie kontraktu z wielkimi
wytwórniami fonograficznymi (one prędzej czy później upomną się o każdego, kto
zdobędzie trochę popularności), dla młodych artystów, którzy zaczynają swoją
muzyczną karierę oraz dla popularnych grup, które po prostu chcą dzielić się
swoją twórczością z fanami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz