Łukasz Rakalski
("Projektor" - 2/2014)
Włodek Pawlik, kielczanin, otrzymał muzycznego Oscara –
Nagrodę Grammy za „Night in Calisia”. Nagranie albumu jest następstwem
muzycznego projektu „Amber Road”, zaprezentowanego w 2010 r. w Kaliszu,
uświetniającego obchody 1850-lecia miasta. Jest to trzecia płyta Włodka
Pawlika, na której, jako solista, gra trębacz Randy Brecker.
Ich
współpraca sięga roku 1995, kiedy wspólnie nagrali płytę „Turtles”. Do własnych
kompozycji Pawlik zaangażował także Orkiestrę Filharmonii Kaliskiej pod
kierownictwem Adama Klocka. Usłyszymy również dźwięki Pawła Pańty na kontrabasie, gitarze basowej oraz Cezarego Konrada na
perkusji. Obsada wywołuje skojarzenie z dwoma wcześniejszymi projektami
Pawlika: „We Are From Here”, który został zrealizowany
przy współpracy z orkiestrą Filharmonii Świętokrzyskiej, pod kierownictwem
Jacka Rogali w 2010 r. oraz „Nostalgic Journey: Tykocin Jazz Suite”, z udziałem
Orkiestry
Symfonicznej Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku rok wcześniej.
Album „Night in Calisia”, wydany w Polsce w 2012 r., znalazł się
ponownie w centrum uwagi na przełomie lat 2013/2014, gdy został nominowany, a
następnie uhonorowany Nagrodą Grammy w kategorii „najlepsza płyta jazzowa w
dużym składzie" („Best Large Jazz Ensemble Album”).
Utwory
znajdujące się na płycie są bardzo skontrastowane i wnoszą całą gamę różnych
nastrojów. Dźwięki grane przez Breckera już od początku tytułowego utworu
proponują niezwykle pozytywną energię i radość. Oprócz „Night in Calisia”,
można znaleźć jeszcze dwie kompozycje z bardzo dynamiczną orkiestracją
(„Orienthology”, Quarrel of the Roman Merchants”).
Rytmiczna
gra pomiędzy sekcjami orkiestry z udziałem Cezarego Konrada i Pawła Pańty
dostarcza mocnych wrażeń. Z kolei „Amber Road” wprowadza w lekko sentymentalny
nastrój. Delikatny temat, momentami zamienia się w dialog podejmowany kolejno
przez flet i puzon. Balladę „Follow the Stars”, pełną nostalgicznej,
zawieszonej melodii, można określić pod względem ekspresji, jako punkt
kulminacyjny całej suity.
Mimo,
iż między utworami wyczuwalny jest znaczny kontrast, tematy w nich zawarte mają
wiele cech wspólnych. Melodie są bardzo chwytliwe, już po kilku sekundach
słuchania wpadają w ucho. W dodatku bardzo często mają słodki charakter i
spokojny przebieg, nawet jeśli tekstura w orkiestrze ulega zagęszczeniu. To
sprawia, że cała suita, pomimo kontrastów brzmi bardzo spójnie, jednocześnie
nie pozostawiając momentów, gdzie słuchacz mógłby się znudzić.
Moim
zdaniem na wyróżnienie zasługują również improwizacje Włodka Pawlika. Energia,
którą emanują, często wynosi je z koncepcji słodkiego snucia melodii, jednak
mistrz kontroluje je na tyle, by nie zniszczyć delikatnej kompozycji.
Włodek Pawlik, „Night in
Calisia”, Summit Records
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz