tag:blogger.com,1999:blog-11922250807787582222024-03-13T23:00:52.682-07:00Muzyka w magazynie "PROJEKTOR"Recenzje płyt, koncertów, publikacji o muzyce, które ukazały się w kieleckim magazynie kulturalnym "Projektor" (www.projektorkielce.pl). Autorzy artykułów: Łukasz Rakalski, Emmanuella Robak, Mirosław Krzysztofek, Aleksandra Sutowicz, Paweł Chmielewski i inni.Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.comBlogger98125tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-33949606900114818082016-11-24T03:12:00.000-08:002016-11-24T03:12:18.851-08:00Siedem znaczeń tekstu (Toposy i symbole nurtu muzyki gotyckiej)<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Emmanuella Robak<br />("Projektor" - 5/2016)<br /><b>Symbolika i motywy poetyckie w twórczości zespołów gotyckich (i okołogotyckich) prowokują tak szeroki wachlarz możliwości interpretacyjnych, iż trudno w krótkim streszczeniu przedstawić całą gamę kolorów i odcieni, które tworzą ten świat słów. W stereotypowym odbiorze pokutuje przekonanie, że dotykają one jedynie „ciemnej” strony życia. Dekadencja, katastrofizm, ponury egzystencjalizm, są tematami, które pojawiają się oczywiście w tekstach utworów z tego nurtu, ale o śmierci, ułudzie, nicości, marności tego świata, przemijaniu, ulotności czy pustce, mówimy na wiele sposobów.</b></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV9vEyTjXPn30nBEj1TgXP89PpNJKW6g-yb8MjkjNJfndcYVDwGfbPJkK7jQVZUWf6EuiimGzROjdxfBxt-nC0ptafcHkMvh0oN2o6VIiVBh2QVZA_W_LA4fa7HrUAFG0Wt7jm77NL22U2/s1600/Lacrimosa_elodia_okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV9vEyTjXPn30nBEj1TgXP89PpNJKW6g-yb8MjkjNJfndcYVDwGfbPJkK7jQVZUWf6EuiimGzROjdxfBxt-nC0ptafcHkMvh0oN2o6VIiVBh2QVZA_W_LA4fa7HrUAFG0Wt7jm77NL22U2/s320/Lacrimosa_elodia_okladka.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br />Na liście najpopularniejszych motywów, można bez wahania umieścić: miłość, która bywa wielowymiarowa, spełniona i niemożliwa; samotność i związane z nią cierpienie; odwagę i poświęcenie, dzięki którym człowiek może poczuć się spełniony; indywidualizm jako cechę pożądaną i unikatową w zuniformizowanym świecie. Z motywami poetyckimi łączy się bardzo wyrazista symbolika – światło (w różnych odmianach metaforycznych), słońce – wskazujące drogę albo wyznaczające kres cierpienia. Wiara – zarówno we własne możliwości, dzięki którym można pokonać wszelkie przeciwności losu, jak i wiara w drugiego człowieka. Niech jednak przemówią teksty, bo tylko one potwierdzić mogą moje słowa.<br /><b><br />Miłość</b><br />Bywa wieczna: zmieniłem swoje życie,/ wyprowadziłem się tam,/ gdzie woda jest czysta,/ gdzie otacza mnie szeroka kraina,/ a powietrze jest świeże,/ ale moje uczucia są wciąż z Tobą („Where are You” Deine Lakaien), wymagająca: czy jeśli usłyszysz moje wołanie/ – będziesz przy mnie?/ A jeśli zobaczysz, że upadam/ – będziesz przy mnie? („Return” Deine Lakaien), ale bywa też spełnieniem: ilekroć jestem z tobą sam na sam,/ sprawiasz, że czuję się jakbym znów był w domu,/ ilekroć jestem z tobą sam na sam,/ sprawiasz, że czuję się jakbym znów był kompletny („Lovesong” The Cure). </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFk8_QR1ylUnpO_xtlSvbZT1vqGEqMLL-x-6qrfy4pvaRQUncQx8dbGkJnoGIS38dbDlTQ2-ZlDJ9hE3rTOd2fJYFxxeEWOWIMo9fIxsMzYwxuaSmu8xAwOGikyU11PSRsxbXnhcNfZgHW/s1600/diorama_pale.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFk8_QR1ylUnpO_xtlSvbZT1vqGEqMLL-x-6qrfy4pvaRQUncQx8dbGkJnoGIS38dbDlTQ2-ZlDJ9hE3rTOd2fJYFxxeEWOWIMo9fIxsMzYwxuaSmu8xAwOGikyU11PSRsxbXnhcNfZgHW/s320/diorama_pale.jpg" width="320" /></a><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br />Z miłością łączy się – i to dość często – motyw poświęcenia, odrzucenia własnego szczęścia, dla szczęścia innej osoby: opuszczam dziś twoje serce,/ twoją bliskość, twoje łzy,/ opuszczam wszystko co mam,/ rozkazuję twemu sercu dzisiaj żyć w wolności i kochać,/ przynoszę ci spokój, bo cię kocham! („Ich Verlasse Heut' dein Herz” Lacrimosa). Miłość to również rozczarowanie i cierpienie: moje serce waży co najmniej tonę,/ czuję jakby cała armia kopała mnie po głowie,/ może obudzę się pewnego dnia by stwierdzić,/ że całe moje życie było tylko snem./ I może będzie mi lepiej bez ciebie,/ choć zostawiłaś mnie tutaj, ze wszystkimi moimi myślami („She and Her Darkness”, Diary of Dreams).<br /><br /><b>Samotność</b><br />Przybiera wiele odcieni. Samotność może być efektem doświadczeń z przeszłości, przyczyną metamorfozy: pozostanę nietykalny,/ głuchy i nieosiągalny niczym obłoki./ Ty mnie do tego doprowadziłaś./ Ty sprawiłaś, że musiałem/ się zmienić/ i nigdy już z tej ścieżki nie zawrócę („Said but true”, Diorama). Samotność prowokuje, rodzi wątpliwości, czy kiedykolwiek uda się odnaleźć tę bratnią duszę. A jeśli tak, to w jednym z tekstów pada znaczące pytanie: powiedz mi, skąd przychodzisz/ i jaka jest za to cena? („The colors of grey”, Diary of Dreams).</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP7piRijQ2xN4LSUniUAw8HlriNZnAGJSEkgzIXoYYHbujSX47r-CtLxILLv40FrtI_jfI6RmnzHNgsArt4ebxnFXhaFQS3WJNCGHKtTm0dp4BoTsQFF-18WAgQYJbN2KFFruhQjRAXcxy/s1600/covenant+northern-light.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP7piRijQ2xN4LSUniUAw8HlriNZnAGJSEkgzIXoYYHbujSX47r-CtLxILLv40FrtI_jfI6RmnzHNgsArt4ebxnFXhaFQS3WJNCGHKtTm0dp4BoTsQFF-18WAgQYJbN2KFFruhQjRAXcxy/s320/covenant+northern-light.jpg" width="320" /></a></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1tVjyqCdx6uRIcrflHgkt4Vjx19cHpuCAbn-QW9avkhgpbmJy9EMHZJd8ovzhFDvNTl8X-a43p7aBqIrqBMMGQaW98XFLJLI6ZghXl-93eWVrvoHYmNW9i_OJU2tHZcpsjJJa8RYMJd0k/s1600/freak-perfume-diary+of+dreams.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Człowiek</b><br />Jednostka w (często wrogim) świecie i w tłumie, który pragnie ją wchłonąć, nie zostawiając miejsca na indywidualizm. Świat bywa złudny, próbuje nas zmieniać, byśmy mogli przystosować się do ogółu: masz czasami chęć bycia kimś innym,/ jest to uczucie, którego nie znasz,/ i nie jest to smutek,/ nie jest to radość/, ale pamiętaj świat to tylko iluzja,/ która próbuje cię zmienić („Illusion” VNV Nation). Teksty zespołów z szerokiego nurtu goth, podkreślają indywidualizm, upatrując w nim najważniejszą cechę człowieczeństwa.<br /><b> </b></span></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Czas</b><br />W wielu tekstach napotkamy problemy egzystencjalne. Czas symbolizujący ulotność życia: czas jest jak pocisk,/ który leci od tyłu,/ szukam przed nim schronienia,/ tak samo jak ty,/ czas jest woda w moich dłoniach (…) jest tylko iluzją naszych umysłów,/ ja przetrwam, tak samo jak ty („Bullet” Covenant). Czas (upływający) jako symbol wiecznej walki z przeciwieństwami: chodź! nie ma nocy zbyt ciemniej,/ nie ma drogi zbyt długiej,/ biegnij! nie ma zbyt silnego deszczu,/ nie ma zbyt silnego wiatru,/ módl się! żadna krew nie jest zbyt czerwona,/ żadna rana zbyt głęboka (…) miej wiarę!/ bo chcę żyć według mojego przeznaczenia,/ uzdrów! moją tęsknotę za wiecznością („Seven Lives”, In Strict Confidence).<br /><br /><b>Przewodnik</b><br />Teksty okołogotyckie przywołują również topos przewodnika, symbolicznej ręki, która poprowadzi nas przez ten świat pełen wątpliwości: jak długo byłeś wolny/ w tym świecie nienawiści i zawiści?/ Czy to jest czarne?/ A może białe?/ Znajdźmy kolejny kompromis./ A nasza przyszłość wciąż stoi w miejscu/ (…) gdzie jest ktoś kto mnie poprowadzi?/ Wciąż czekam!/ A Bóg jest po twojej stronie,/ rozdziela historię od teraźniejszości,/ cały czas się przygląda,/ rozdziela głuchych od tych, którzy słuchają/ ( „The sparrows and the Nightingales”, Wolfsheim). </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC2wXcR-E1UvtxO7u06vQBGxZDoRXsJA6Q3wVrLMTA3wD3Qs00_IcHbbTf1rJU5s8GVU9ZCa4_Wr36sLyRFHBcs0MwBedeOUMxFIM2hJBFbdls3Z82cCN7A-Tvy0p3yc93wm28qmQKMCZN/s1600/freak-perfume-diary+of+dreams.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC2wXcR-E1UvtxO7u06vQBGxZDoRXsJA6Q3wVrLMTA3wD3Qs00_IcHbbTf1rJU5s8GVU9ZCa4_Wr36sLyRFHBcs0MwBedeOUMxFIM2hJBFbdls3Z82cCN7A-Tvy0p3yc93wm28qmQKMCZN/s320/freak-perfume-diary+of+dreams.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br />Czasami takim przewodnikiem będzie człowiek, czasami ujęcie przewodnika jest bardziej metaforyczne, bowiem stanowi go światło, wskazujące albo odpowiednią ścieżkę albo oznaczające kres cierpienia, wątpliwości, udręki. Motyw światła w tekstach, nie tylko poetyckich, zawsze symbolizuje – szeroko rozumianą – nadzieję. W tekstach piosenek może nim być żar ognia, lśnienie gwiazdy, świetlista łuna na niebie czy po prostu „wewnętrzny blask” drugiego człowieka, jego aura, która ma ogromną moc sprawczą: będę czekał na ciebie/ o pierwszym brzasku,/ będę czekał by zobaczyć twój blask,/ śnię o tym, że mnie wkrótce zobaczysz,/ że uklękniesz w mroku/ i poprowadzisz mnie ku światłu („Der Morgen Danach” Lacrimosa).<br /><br /><b>Imiona</b><br />Bardzo ważny aspekt, na który zwracam szczególną uwagą. W tekstach wielu zespołów omawianego nurtu pojawiają się imiona, które są jednocześnie tytułami poszczególnych utworów. Tak jest w przypadku grupy Clan of Xymox. Na kilku albumach z kobiecym imieniem w tytule, związana jest historia. „Emily” – to opowieść o czystej, prawdziwej i ślepej miłości; „Michelle”, to historia kobiety, która kusiła po to by ranić, „Louise”, sprawiła, że serce narratora wciąż tęskni za wspólnymi chwilami, obwiniając jednocześnie kobietę o puste obietnice, które złożyła, a których nigdy nie dotrzymała. „Jasmine and Rose” to dosyć dwuznaczna opowieść sensualna. Tytuł może być złożony z imion kobiet (Jaśmin i Różę), ale może też oznaczać nazwy roślin – które pobudzają zmysły swoim słodkim, delikatnym zapachem. „Hail Mary” to przekora – świętość miesza się tutaj z grzechem – grzesznik spotyka na swojej drodze św. Marię, pytając ją jednocześnie czy jest tą jedyną, która może go ocalić i czy w ogóle jest dla niego jeszcze szansa na ocalenie: Wszystkie złe rzeczy, których dokonałem/ (…) wszystko to teraz widzisz./ Może nauczę się być czystym./ Czy to ty mnie ocalisz od wszelkich krzywd?/ Czy ty mnie poprowadzisz dzięki swojej łasce?.<br /><br /><b>Mit</b><br />Podobną strategię – do formacji Clan of Xymox – przyjął zespół Theatre Of Tragedy. Tytuły utworów z albumu „Aegis” stanowią kobiece imiona. Mamy więc Cassandrę, Venus, Lorelai, Angelique czy Samanthę. Podobnie jak w przypadku CoX, każde imię to zupełnie inna opowieść, zaś imiona są znaczące. Przede wszystkim wywodzą się z mitologii. Popatrzymy na utwór „Cassandra”: Prorokini czy naiwna?/ Jednak mówi prawdę,/ „Wiem, co będzie jutro – pokonaj mnie, jeśli dasz radę!”/. Kasandra według greckiej mitologii przepowiadała przyszłość, lecz klątwa bogów sprawiła, że nikt nie wierzył w jej wizje. Bez znajomości mitologii zrozumienie tekstu „Cassandry” staje się niemożliwe.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br />Wczytajmy się w tekst „Siren”. Głos twój o tak słodki,/ wsłuchuję się w twą tęsknotę,/ Zgubną dla mnie, zgubną dla ciebie./ "Słuchaj i usłysz", przeczesz, tęsknie/ - igrając z pokusą./. W mitologii śpiew syreni miał hipnotyzować słuchaczy, prowadząc ich na pewną śmierć. Wszyscy chyba doskonale pamiętamy mit o Odyseuszu, który pragnąc usłyszeć syreni głos, kazał wszystkim towarzyszom zatkać uszy woskiem, a samemu przywiązać się do masztu.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br />Ta krótka analiza tekstów z obszaru muzyki, której dość daleko do głównego nurtu, ukazuje jak poetyckie są to liryki, a jednocześnie jak bardzo – dzięki tematyce i stałym motywom – nam bliskie. Korzystają obficie z symboliki mitologicznej, sięgają po toposy chrześcijańskie. Wbrew powszechnej opinii nie są to wyłącznie teksty pesymistyczne, bez trudu można odnaleźć w nich wiele nadziei, pewności i wiary. Odpowiednio zaaranżowane i wykonane, stają się monumentalnym przeżyciem, które zmusza do myślenia i oczyszcza.<br /></span></span></div>
Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-19509898494685490002016-11-24T03:03:00.000-08:002016-11-24T03:03:26.072-08:00„Smuga cienia” Anji Orthodox (Closterkeller "Violette")<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<h2 style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">Paweł
Chmielewski</span></span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<h2 style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">("Projektor" - 5/2016)</span></span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<h2 style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Postać odwrócona, postać
samotna, wilgoć, woda, purpurowy fiolet nieba, postać zagubiona, postać
eteryczna – scenografia romantycznego malarstwa, malarstwa chłodnej Północy.
Niemieckich krajobrazów Caspara Davida Friedricha, angielskich – zapatrzonych w
średniowiecze – prerafaelitów, chłodnych i drapieżnych symbolistów schyłkowego
modernizmu. Scenografia dla jednego z bardziej enigmatycznych tekstów polskiej
muzyki rockowej – „Violette” zespołu Closterkeller.</span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<h2 style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">Przyjęta
przez Anję Orthodox – liderkę zespołu – konwencja gotycyzmu kieruje nas ku
willi Diodati nad Jeziorem Genewskim, pewnego ponurego lata 1816 roku, gdzie
powstaje pomysł „Frankensteina” Mary Shelley, metafizycznym wersom jej męża
Percy’ego, poematom Byrona, ku demonicznej liryce Lermontowa, opowiadaniom
Edgara Allana Poego. To – nie zapominajmy jednak – konwencja, jak
konstruktywizm i dzieła Rodczenki w „Die Mensch-Machine” grupy Kraftwerk czy
kabaretowy pseudo-faszyzm zespołu Laibach. Konwencja, która jest – to oczywiste
– esencją wrażliwości i filozofii wokalistki Closterkeller. Sprowadzenie
„Violette” do poziomu czysto tekstowego i zamrożenie w naskórkowo rozumianym
gotycyzmie byłoby odczytaniem powierzchownym.</span></span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<h2 style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">Ekwiwalentem
dla słów, spajającej je muzyki jest w tym przypadku obraz i symbol. Usytuowanie
narratorki – <i>Gdy klęczę pośrodku strumienia </i>– w przestrzeni „Fioletu”, a
zarazem przestrzeni kulturowej, odsyła nas do rytuału przejścia (na którym
zbudowana jest tkanka utworu), do sytuacji granicznej, mentalnego przekroczenia
linii młodość-dojrzałość. Pędu życia ku śmierci, od intymnego związku ku
samotności, do tej granicznej chwili, gdy następuje – posługując się językiem
Nietzschego – „przewartościowanie wszelkich wartości”.</span></span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<h2 style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">Ta
samotność klęczącej wśród strumienia, to nic innego jak również rytuał
samopoznania – <i>W życia wędrówce, na połowie czasu,/ Straciwszy z oczu szlak
niemylnej drogi,/ W głębi ciemnego znalazłem się lasu. </i>(Dante Alighieri
„Boska Komedia”, I). Conradowska „smuga cienia”. </span></span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<h2 style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">Wyobrażoną
paletę „Violette” tworzą trzy barwy – czerń, biel i tytułowy fiolet.
Rozszyfrujmy ostatni z nich. Jego symbolika tradycyjnie łączy się z
pierwiastkiem żeńskim, skruchą, w ikonologii chrześcijańskiej z cierpieniem.
Szata Chrystusa w przedstawieniach pasyjnych miała barwę fioletu, oprawca na
freskach Giotta i ukryty za filarem pokutnik z Sykstyny Michała Anioła są
odziani w fiolet. Na ten trop kieruje nas liderka Closterkeller budując
porównanie <i>fiolet – zimny kolor mojej krwi. </i>Barwa odsyła nas również do
ulubionej „gwiazdy” romantyków – Księżyca. W tej księżycowej poświacie art
gotyku jest woda, jest biel i czerń, krew, jest oczyszczenie. Ten powtórny
chrzest, metamorfoza, rozgrywa się jednakże w barwach samotności, fiolet
literacki nie oznacza bowiem tylko pokory i skruchy. Jest samotnością jak u
Aragona (<i>Wszystkie rozgoryczenia/ Fioletowe piętna bezsenności) </i>lub
zwiastunem zagłady Borowskiego (<i>trupi nieba fiolet). </i></span></span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<h2 style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">Fiolet
(obok lub wraz z mieszaniną błękitu) był najcenniejszym i paradoksalnie
najbardziej „podejrzanym” kolorem w palecie średniowiecznych mistrzów.
Powstawał bowiem – jak podają badacze pigmentu van Eycków – z azurytu i laki,
lecz z dodatkiem lapis-lazuri. Tak kamień piekielny rodził barwy raju i męki
świętych. Panteistyczny – znów doceniony dopiero przez późnych romantyków, a
skreślony chociażby przez Schopenhauera i skromne, samotne fioletowo-białe (lub
trupio-sine) malarstwo Puvisa de Chavannesa – obraz wykreślony przez Orthodox
rozrzuca w wielu kierunkach (jak kręgi na wodzie), ewangeliczne i ezoteryczne
tropy – kamień przeistacza się w chleb. Fraza: <i>Na każdym płatku jeden
grzech/ Czarnych kwiatów/ </i>–<i> </i>na podobieństwo symbolicznych, martwych
natur holenderskich mistrzów przywołuje rosę na martwych kwiatach – znak
nieuchronnej śmierci.</span></span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<h2 style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">Fascynująca
pozostaje w „Violette” symbolika lustra – ukryta w metaforycznym obrazie (<i>Omywana
zimną wodą jak szkło/ Ja gładsza co dzień, czyściejsza co noc</i>),
bezpośrednia (<i>Białe kwiaty w lustrach odbijają</i>) czy skojarzona z
kulturowym toposem kryształu. Ponownie stajemy wobec literacko-obrazowej
opozycji kreślonej przez autorkę – bieli i czerni, czystości i grzechu. Nie
inaczej przecież, lecz po kryształowych (lustrzanych) schodach, wśród kwiatów,
wstępują zbawieni do raju w alegorycznym „Sądzie ostatecznym” Hansa Memlinga.
Bo lustro jest sprawdzianem, źródłem samopoznania, ale też bramą do
pozazmysłowego świata. </span></span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<h2 style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">Pragnienie
fioletu (jest) tu marzeniem o powrocie do wieku niewinności. Bo czyż nie fiołki
zwiędły szalonej Ofelii?</span></span></span></h2>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-62990950688692547662016-11-24T02:58:00.001-08:002016-11-24T02:58:04.457-08:00Koreańska niespodzianka (Jambinai, „A Hermitage”)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL9x6MxpRUvgKds5QfQGdeQldmFNyIJgpfhfndbg45Ctwz9yen3heFUSaV95T-N5E8mOzT86FqP9LjeJsR_S8BaFSCulhBCBIHdnDedTNtVZpR2V4y0HnVAwwSxNHm2nFOP051DruzNrxt/s1600/Jambinai_okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL9x6MxpRUvgKds5QfQGdeQldmFNyIJgpfhfndbg45Ctwz9yen3heFUSaV95T-N5E8mOzT86FqP9LjeJsR_S8BaFSCulhBCBIHdnDedTNtVZpR2V4y0HnVAwwSxNHm2nFOP051DruzNrxt/s320/Jambinai_okladka.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mirosław Krzysztofek<br />("Projektor" - 5/2016)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br /><b>Mieli grać w namiocie na scenie eksperymentalnej na tegorocznym OFF Festivalu. Na skutek zbiegu przedziwnych okoliczności, zmian, niekoniecznie dobrych, z jakimi mieliśmy na katowickim offie do czynienia, zagrali na dużej scenie w „prime time”. I to była największa niespodzianka festiwalu.</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br />Wydarzenie, które pozostało w mojej pamięci. Koncert udał się muzykom pod każdym względem. Publiczność słuchała tej dziwnej mieszanki tradycyjnej koreańskiej muzyki i ciężkich metalowych riffów bez znudzenia. Występ był świetny. W jednym z wywiadów lider grupy, wokalista, gitarzysta, grający także na tradycyjnych instrumentach dętych Lee Il-woo mówił, że często mieli kłopoty z ustawieniem zbilansowania dźwięku. I dlatego jeżdżą w trasy ze swoim dźwiękowcem. Słuchając tej muzyki na żywo trudno się temu dziwić. Zmiany dynamiki i natężenia obecne w tej muzyce są trudne do ogarnięcia.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br />To brzmi, wciąga. Jest egzotyczne i znajome jednocześnie. Panie grające na tradycyjnych koreańskich instrumentach to wirtuozki. Perkusista robi swoje. Jest moc, potęga i klimat. Jest refleksja i liryzm rodem z Dalekiego Wschodu. I metalowe, diaboliczne szaleństwo. Podobnie jest na ich ostatniej płycie „A Hermitage”.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><br />O czym śpiewają? Podobno o zagrożeniach dla ludzkości, miłości i nienawiści. Robią to jednak w swoim, niepowtarzalnym stylu. I to jest dobre. Wciąga. A na koncert chętnie podszedłbym jeszcze raz. I zobaczył szczęśliwych po udanym występie muzyków z dalekiej Korei.<br /><b>Jambinai, „A Hermitage”, Bella Union, 2016</b><br /></span></span></div>
Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-70421219946603194362016-11-24T02:54:00.003-08:002016-11-24T02:54:47.714-08:00Coś poza dinozaurami (Macroscream, „Macroscream”)<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"></span></span><div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZguimubM8fczujNADxjKR3-2N5CTLipALK1OTu5ZSWNm5JiIjpe0nZECCxcmN8QePx6j7nqyr2Xfgpz3m42gU9iKx551mWynMK4PSiH-Qnk7X4a1CYcyzW7JlYrM2rN357gpnqNmgXZ8T/s1600/Macroscream_ok%25C5%2582adka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="286" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZguimubM8fczujNADxjKR3-2N5CTLipALK1OTu5ZSWNm5JiIjpe0nZECCxcmN8QePx6j7nqyr2Xfgpz3m42gU9iKx551mWynMK4PSiH-Qnk7X4a1CYcyzW7JlYrM2rN357gpnqNmgXZ8T/s320/Macroscream_ok%25C5%2582adka.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mirosław Krzysztofek</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 5/2016)</span></span><b><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Sezon ogórkowy nie sprzyja wydawaniu godnych uwagi nowych płyt. Nie chcąc uchodzić za bardziej konserwatywnego, niż jestem, szukałem wytrwale czegoś wartościowego, ale lekkiego, bo przecież są wakacje. Niestety.</span></span></b><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Pierwsze miejsce brytyjskiej listy albumów, grupa Blossoms, to niewypał. Pet Shop Boys byli jednak, w porównaniu z tym słabiutkim zespołem, wielcy. Wild Beasts ze swoim nowym wydawnictwem nudni jak flaki z olejem. Zużytym po smażeniu frytek. O reszcie nowych i starych gwiazd nie warto wspominać.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zupełnie przypadkowo wróciłem do korzeni mojego „poważnego” słuchania muzyki. Czyli do rocka progresywnego. Za sprawą włoskiego zespołu Macroscream. Prog rock jest muzyką alternatywną. Znowu. Bo zanim tak około 1975 r. stał się karykaturą samego siebie, już był muzyką alternatywną. Zespoły prog rockowe grały w małych klubach, wchodziły w swoisty dialog ze słuchaczami. Wydaje się to dziwne, ale tak rzeczywiście było. Grupy takie jak Yes, ELP, Genesis, Pink Floyd wyprowadziły ten ambitny i nieco przeintelektualizowany gatunek na stadiony. Stało się tak za sprawą popularności zespołów progresywnych i sprzedaży płyt w ilości, o jakiej dzisiejsze gwiazdy mogą tylko marzyć. Sukces komercyjny był początkiem końca tej wartościowej, ambitnej muzyki.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dzisiaj prog rock wraca do korzeni. Poza dinozaurami spijającymi śmietankę z dawnej świetności pojawiają się nowe grupy. Jedną z nich jest włoska formacja „Macroscream”. Przyznam się, że ze zdziwieniem słuchałem tej dziwnej, staroświeckiej płyty. Podróż w czasie. Odświeżająca. Jeszcze większe zdumienie budzi ilość muzyków, która wzięła udział w nagraniu. Liderem grupy jest Alessandro Patierno – gitary: basowa, klasyczna i akustyczna, fortepian, mandolina, vocoder, instrumenty perkusyjne, chórki. Oprócz niego jest w zespole pięciu muzyków, ale w nagraniu albumu wzięło udział 13 dodatkowych instrumentalistów. Rozmach. Jak za starych dobrych progresywnych czasów. Muzycznie jest bardzo dobrze. Na płycie brzmią echa muzyki klasyków gatunku jak na przykład Gentle Giant, Egg, Area.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Brzmienie zespołu nie jest kopią. Jest twórczym nawiązaniem. Zrobionym z pasją, ambicja i wirtuozerią. Czyli z tym „czymś”, o co tak naprawdę w dobrej muzyce chodzi. Warto posłuchać. Nie tylko dla fanów „starych” brzmień. Bo to jest alternatywa.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Macroscream, „Macroscream”, AltrOck Productions, 2016</span></span></b></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span></div>
Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-42111753234990301562016-11-24T02:51:00.002-08:002016-11-24T02:51:34.800-08:00Elektronika spoiwem dla pokoleń (Darek Makaruk, „Kino mocne”)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Łukasz
Rakalski</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 5/2016)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilhPyZSVajEczwUjkU5Q3K4przCNQJo20sti0yECjQyZhvKMgry7M1nk0xvaTWkXzQxpSQAucJhVnP0XO7y3jCS6yNWGhBUV0gk32fg1-v6Jx0g2Fmssb1mQtaPeMb6LzInVYReVSDUfug/s1600/Kino-Mocne-CVR-600x600.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilhPyZSVajEczwUjkU5Q3K4przCNQJo20sti0yECjQyZhvKMgry7M1nk0xvaTWkXzQxpSQAucJhVnP0XO7y3jCS6yNWGhBUV0gk32fg1-v6Jx0g2Fmssb1mQtaPeMb6LzInVYReVSDUfug/s320/Kino-Mocne-CVR-600x600.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Darka
Makaruka poznałem podczas jego występów z Orkiestrą Świętokrzyską, kierowaną
przez Włodka Kiniorskiego<a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a>. Nieokrzesane frazy z jego
syntezatorów stanowiły bezcenny wkład do spontanicznych aranżacji „Osi”, które
upamiętniały twórczość wspaniałego świętokrzyskiego perkusisty Michała
Zduniaka. Z wielką ciekawością podszedłem do wyprodukowanego przez Darka albumu
„Kino mocne”, tym bardziej, że wystąpili tu również gościnnie muzycy tacy, jak
Michał Urbaniak, czy Wojtek Mazolewski.</b></span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tytuł albumu
bardzo trafnie wprowadza w jego obiecującą koncepcję. Najbardziej znane
kompozycje, rozbrzmiewające w filmach międzywojennej Polski (m.in. „Paweł i
Gaweł”, „Ada! To nie wypada”) zostały skonfrontowane z odważnymi improwizacjami
oraz z dźwiękami zupełnie abstrakcyjnymi. Czy współczesność przeplata się
jednak z tradycyjnym brzmieniem przedwojennych kompozytorów, tak jak życzą
sobie tego wykonawcy?</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Aby się o
tym przekonać, należy oddać się muzyce w pełnym skupieniu, ponieważ dzieje się
tu naprawdę sporo. Od razu na wstępie chciałbym zwrócić uwagę na liryczne solo
Wojtka Mazolewskiego w utworze „Ach, śpij Kochanie” oraz bardzo przykuwające
ucho partie trąbki Michaela Patchesa Stewarta w utworze „Lisie ognie”. Są to
dwa elementy, do których z przyjemnością powracam. Nadają artystyczny wydźwięk
całej płycie.</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W mojej
ocenie album posiada także kilka niedociągnięć. Aranżacje utworów obfitują w
bardzo abstrakcyjne i przestrzenne brzmienia, które oddziałują na wyobraźnię
(„W małym kinie”). Niestety, po przesłuchaniu kilku innych utworów, takich jak
„Umówiłem się z nią na dziewiątą” dostrzec można, iż brak im jakiejś spójnej
koncepcji, a ilość różnorakich pomysłów i melodii zdecydowanie dominuje nad
jakością. Nie pomaga fakt, iż wśród ciekawych brzmień znalazły się również
syntetyczne trąbki i flety („W tę upalną noc”). Apogeum stanowi ohydne,
plastikowe solo syntezatora imitującego obój („Nie kochać w taką noc”).</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Myślę, że
spora część czytelników zgodzi się ze mną, jeśli stwierdzę, że o kolorze muzyki
w znacznym stopniu decydują jednak wokaliści. W tym momencie nadchodzi
największe rozczarowanie. O ile wokalizy Asji Czajkowskiej i Magdy Dąbrowskiej
brzmią poprawnie i zyskują sporo dzięki bogatym aranżacjom, panowie Czesław
Mozil, Tomek Lipiński i Robert Brylewski najwyraźniej nie znaleźli sposobu, by
odnaleźć się w tej abstrakcyjnej odsłonie znanych przecież melodii.</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Na
marginesie wypadałoby wspomnieć o dodatkowej ścieżce z utworem „Dzisiaj ta”.
Jest on o tyle istotny, że posiada niezwykle nośny puls. Jest to rodzaj
energii, który kojarzy mi się z osobą Darka Makaruka.</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">„Kino mocne” moim zdaniem silnie odzwierciedla
nastroje sztuki postmodernistycznej XX wieku. Poprzez gwałtowne i figlarne
operowanie wszelkimi możliwymi kształtami i kolorami na jakiś czas przykuło
moją uwagę. Myślę, iż ma pesymistyczny wydźwięk, ale należy je docenić, jako
ciekawy eksperyment z muzyką elektroniczną.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Darek Makaruk, „Kino mocne”, Agora S.A., 2016.</b></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-59090554123514175912016-11-24T02:48:00.000-08:002016-11-24T02:48:05.478-08:00Zbożowa Etno-Reggae Fest<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Marta Baran</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 5/2016)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dawno, dawno temu, za wieloma... slumsami, bo właśnie w
takich okolicznościach zrodziła się muzyka, znana dzisiaj jako reggae.
Dokładnie na Jamajce, gdzie grupa kilku przyjaciół postanowiła założyć zespół.
Mimo wspomnianego niedostatku, ich życie mogło przypominać bajkę, ponieważ to
oni, niczym ,,naród wybrany” zostali przez absolut obdarzeni wyraźnymi
zdolnościami muzycznymi… Tak też się traktowali, jak ludzie z Biblii. W efekcie
nazwali siebie ,,The Wailers”, czyli ,,Lamentujący”… </span></span></b></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Każdy fan z pewnością, zorientował się, że ta
historia wydarzyła się w roku 1962 i zwiastowała początek kultu muzyki reggae
na świecie. Bowiem, wraz ze wzrostem popularności, formacja z Bobem Marleyem na
czele, zyskiwała naśladowców na pozostałych kontynentach… W efekcie Kielce też
mają swojego Marleya, a dokładnie –„MareJaha!” Kamila Sewerzyńskiego, lidera
grupy Wolni Ludzie,
która 26 sierpnia była jedną z atrakcji Zbożowa Etno-Reggae Fest, zorganizowanego
przez Bazę Zbożową, poprzedzając – pierwszego dnia – występ krakowskiej
gwiazdy, formacji Duberman.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dzień pierwszy, dedykowany reggae, to przede
wszystkim ogromna dawka pozytywnej energii, która wręcz eksplodowała.
Charakterystyczne dla gatunku stłumione gitarowe riffy, tzw. „robaki”,
wspomagane efektem wah-wah oraz teksty w języku polskim i angielskim niosące
optymistyczne przesłanie – tak skrótowo można opisać to, co usłyszeli widzowie
na Zbożowej. Zaś, utwory ,,To nie tak” Wolnych Ludzi czy ,,The Same Song”
autorstwa Israel Vibration w wykonaniu Dubermana porwały niektórych do tańca.
Przy okazji dodam, że Wolni Ludzie zaczynają być znani na arenie ogólnopolskiej
(ostatnio zdobyli nagrodę za udany debiut na płockim Reggealand), zaś goście z
Krakowa (w dwunastoosobowym składzie) niedawno wznowili działalność zespołu, co
zaowocowało krążkiem ,,Duberman is back”, którego promocją aktualnie się
zajmują. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nieco odmienne, lecz równie entuzjastyczne
emocje wzbudzały sobotnie koncerty. Niemalże każdy gość Etno-Reggae był
wyraźnie zaabsorbowany surowością brzmienia nietypowych instrumentów. Tu dobrym
przykładem jest Studium Instrumentów Etnicznych – projekt muzyczny autorstwa
Piotra Stefańskiego, wykorzystujący w swoich kompozycjach m.in. konga,
afrykańskie djembe oraz dunduny. Kombinacja brzmień folkowych z elementami
szeroko pojętej psychodelii intrygowała widzów, którzy zdawali się być
zahipnotyzowani występem grupy ze Skarżyska- Kamiennej. I choć o SIE można
pisać bez końca, przypomnijmy jeszcze, że większa część prezentowanego przez
nich materiału pochodziła z płyty ,,Tu nie ma miejsca na strach”, wydanej w
2014 r. Niemal analogicznie, bo także w sposób iście eksperymentalny, z
dźwiękiem obchodzili się członkowie grupy Atlas Motyli. Wokal Alicji
Białek-Rozborskiej, której towarzyszyli: Paweł Janaszek – bas, Radosław
Nowakowski – bębny, Rafał Gęborek – trąbka, Przemek Greger – gitara, stworzył klimat wręcz
magiczny. Zmiana Czasu skłaniała odbiorców do refleksji, szczególnie dzięki
poetyckim wersom, w których obecne były frazy m.in. Henryka Jachimowskiego, zaś
pełen powagi głos Michała Zapały, <a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a>lidera zespołu,
doskonale współgrał z liryką tekstów.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Po festiwalu nasuwa się jeden wniosek –
alternatywna scena muzyczna, którą tworzą artyści z naszego regionu, z
pewnością, dorównuje tej z większych miast Polski, gdzie istnieją przecież
lepsze warunki finansowe, sprzyjające rozwojowi tego typu działalności
artystycznej.</span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-13801891734822679112016-11-24T02:43:00.001-08:002016-11-24T02:43:14.797-08:00Szukam słów, by opisać wiarę, miłość i… ból (Kielecka piosenka autorska)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Sylwia
Gawłowska</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 5/2016)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W wypowiedziach badaczy współczesnych tekstów kultury
popularnej, do której zaliczamy twórczość piosenkową pojawiają się głosy
sygnalizujące „rozmycie semantyczne”, któremu uległa szeroko rozumiana
twórczość „piosenkarska”. Nieustanne przenikanie się muzycznych nurtów,
potoczne definiowanie poszczególnych gatunków piosenki oraz nieugięte prawa
przemysłu kulturowego, doprowadzają do zatarcia granic pomiędzy tym, co
wysokie, a tym co niskie.</span></span></b></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-55TN2BPsPY6D9-VhUDOJ3UQ2lBUdUmsmx5PbWLcuiB-JhHCp5Iztd_xuT1HJf1-3m5f3hvB733YqSTV3_bLG4N58YXz65TMqgRDFN_RHQQ0I2AtnCSvcdJsKl3xZjo_L8jRlRWDna2fI/s1600/tercz+plyta.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-55TN2BPsPY6D9-VhUDOJ3UQ2lBUdUmsmx5PbWLcuiB-JhHCp5Iztd_xuT1HJf1-3m5f3hvB733YqSTV3_bLG4N58YXz65TMqgRDFN_RHQQ0I2AtnCSvcdJsKl3xZjo_L8jRlRWDna2fI/s1600/tercz+plyta.JPG" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Istnieje
jednak wyróżnik, decydujący o tym, czy wśród licznych prób twórczości
słowno-muzycznej mamy do czynienia ze zjawiskiem autentycznym, reprezentującym
jakość w sztuce. Mowa tu o „autorskości”. Rozstrzyga ona o swoistej
nierozerwalności autora z twórczością. Posiada wymiar przekraczający kwestię
autorstwa tekstu i muzyki, czy wykonania. „Autorskość” odnosi się do pojęcia
charyzmy, oddziela piosenkę autorską od innych jej gatunków: piosenki
literackiej, poezji śpiewanej, piosenki artystycznej etc.. „Autorskość” to
nietypowy element, który sprawia, że piosenka – pomimo nowych interpretacji,
wykonań oraz wcieleń nie traci kontaktu ze swoim autorem. W tym rozumieniu
autorską twórczością określilibyśmy twórczość Grzegorza Ciechowskiego, Edyty
Bartosiewicz, Tadeusza Nalepy, Piotra Bukartyka czy grupy Lao Che. A jak
wygląda ta kwestia w przestrzeni twórców związanych z regionem świętokrzyskim?
Czy wśród naszych artystów z kręgu, szeroko rozumianej, twórczości piosenkowej
znajdziemy takich, których twórczość pretenduje do miana twórczości
„autorskiej”?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVHeh2ABcCdb91XUHNFDT_-dVDrhG1GsnZ2YY2Wljz4jkUXmGK_WEw63EGlEcuG9Xfvtg1aqF0ERhc6FwBGezV8UbEQju3BUR6bItzlOkza3G7j906QF3nfzcuPGD98Plb7CMgkosUQWe4/s1600/menomini.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVHeh2ABcCdb91XUHNFDT_-dVDrhG1GsnZ2YY2Wljz4jkUXmGK_WEw63EGlEcuG9Xfvtg1aqF0ERhc6FwBGezV8UbEQju3BUR6bItzlOkza3G7j906QF3nfzcuPGD98Plb7CMgkosUQWe4/s320/menomini.jpg" width="212" /></a><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><i> </i></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Dusza
niby skrzypce</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Z
pewnością „autorskość” jako najbardziej symptomatyczny wyróżnik jakości utworu
słowno-muzycznego towarzyszyła twórczości kojarzonego z nurtem poezji śpiewanej
Marka Tercza. „Jak pająk po nitce”, „Nie wydaj mnie na pożarcie smokom”, „Panta
Rhei” czy „Dydaktyka” – to nieliczne z wielu piosenek Tercza, które doczekały
się wykonań przez młodszych pokoleniowo wykonawców: Tomasza Steńczyka, Piotra
Dąbrówkę, Roberta Kasprzyckiego czy Ilonę Sojdę (de facto nagrywającą właśnie
pierwszą płytę). „Autorskość” twórczości Marka Tercza wykracza poza granice
autorstwa tekstu, muzyki i sceniczności, która w silny sposób nawiązuje do
bardowskiej estetyki wykonania, wpisując tę twórczość w potocznie rozumienie
gatunku poezji śpiewanej. Jednak mamy tu do czynienia z tekstem o poetyckiej
nadorganizacji, uwzględniającej kompozycję muzyczną – a więc z tekstem
piosenkowym. Ten rodzaj korelacji sprawia, że piosenki Marka Tercza wychodzą
poza potoczne rozumienie nurtu poezji śpiewanej – <i>Śpiewam Wam, a dusza moja/
Niby skrzypce/ Do nieba, do nieba się wspina/ Jak pająk po nitce/ </i>(„Jak
pająk po nitce”).</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>„Babcia”
Blues</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Analogiczna
sytuacja towarzyszy twórczości blues-rockowego artysty Marka „Babci”
Dubeltowiczna<b> </b>–<i> </i>frontmana<i> </i>aktywnej w latach 80’. i
reaktywowanej kilkakrotnie grupy Heaven Blues (koncertującej przed dwoma laty
pod nazwą Nowa Rzecz). Podobnie jak w przypadku piosenek Marka Tercza –
autorskość Marka „Babci” Dubeltowicza opiera się na swoistej niepowtarzalności
scenicznego wykonania – charyzmie, która – zdawałoby się dość jednolitym
kompozycjom bluesowym – nadaje wymiar wypowiedzi o wysokim kunszcie
artystycznym – zarówno w zakresie warstwy słownej: <i>Twe oczy jak zamglone,/
rozmarzone morze// Płynie do mnie/ Wędrówka rąk// po łące Twojej twarzy/ Jak
cudownie jest// gdy płoną zmysły/ Gorejące wielkim ogniem// Rozpalają Ciebie/ I
mnie// </i>(„Erotyk bardzo”), warstwy muzycznej, jak i wykonawczej. Niezwykle
istotnym utworem Dubeltowicza, ze względu na tzw. tekst zaangażowany, jest
powstała w 1987 r. piosenka „Człowieku, jak Ty nisko upadłeś”. Bezsprzecznie
wpisuje się ona w nurt rockowego protest-songu. Wyrażona w tekście kontestacja,
świat zrelatywizowanych wartości sprawia, że autorska wypowiedź Dubeltowicza
staje się głosem pokolenia a przy tym, pomimo upływu 20 lat nie traci na
aktualności. <i>Człowieku! Jak Ty nisko upadłeś/ Nawet nie jest Ci wstyd…/ Za
to,/ że każdy może napluć Ci w twarz/ A Ty nic nie powiesz, bo…/ Niczym głodny
pies/ Od każdego weźmiesz kość.// </i>(„Człowieku”,
1985).</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>University of Freedom!</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jako
autorską określić możemy twórczość nieistniejącego już dziś zespołu MENoMiNi.
Stworzona przez nich piosenkowa jakość jest bezsprzeczna. Utwory z tekstami
Michała Zapały oraz Sławomira „Kolki” Błacha w reggaeowych aranżacjach
posiadały wymiar piosenek nie tyle lekkich i przyjemnych, a – co zdarza się
nieczęsto – piosenek mądrych. Na wydanej w 2007 r. płycie „Z pierwszego
tłoczenia” znajdziemy autorefleksyjne utwory odnoszące się do problematyki
egzystencjalnej. Walory poetyckie tekstów oraz zawarta w nich myśl („Maj lof”,
„Widzę Cię”, „Jazz”) w połączeniu ze stworzonym przez muzyków brzmieniem oraz
charyzma i liryczność wokalu Michała Zapały stanowią o „autorskości” piosenek
tej grupy. <i>Sam nie wierzę sobie/ Nawet w połowie// Życie po sobie zamiatam/
Marnuję dzień za dniem// A to nie wraca…/ Nie śmiejcie się ze mnie!// Nie
śmiejcie się ze mnie! (…) Buduję wolność/ mojego ołtarza// University of
Freedom!// </i>(„MM RAP”)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>„Mięso”,
„Guwno” i Rock&roll</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG3nL4v9aYY_OJdq2_POzhfHYatdsmdxiK9QNlmoMz72FDHGKVIkXu8N-km0LTGLUQE9dzG8nGtkA_Hl6Zg81u82hD8vwqANaOIiAyL3wsXR3RkWLfYANuWW2ay_jObjC8AvjK1a4ZHCut/s1600/jedyna-masc--historia-rokedrola-cd_midi_254043_0001.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="315" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG3nL4v9aYY_OJdq2_POzhfHYatdsmdxiK9QNlmoMz72FDHGKVIkXu8N-km0LTGLUQE9dzG8nGtkA_Hl6Zg81u82hD8vwqANaOIiAyL3wsXR3RkWLfYANuWW2ay_jObjC8AvjK1a4ZHCut/s320/jedyna-masc--historia-rokedrola-cd_midi_254043_0001.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Interesującym zjawiskiem na kieleckiej scenie
muzycznej była grupa Jedyna Maść. Publiczności ukazywała się ona pod różnymi
postaciami. Jak to zwykle bywa – nie brakowało w tej formacji zmian osobowych.
Jednak niezmienną, być może fundamentalną dla Jedynej Maści cechą był
ironiczno-buńczuczny koncept estetyczny, stanowiący wspólny mianownik
wszystkich piosenek zespołu. Już samo określenie „zespół towarzysko-pijący” czy
„najlepszy zespół w Polsce” doskonale odzwierciedla osobniczą, przepełnioną
sarkazem i pastiszem ideę kieleckiej formacji. Założony przez rysownika -
Grzegorza Sobczaka oraz basistę Marka Wronę i gitarzystę Oskara Wilmana zespół,
znalazł liczne grono odbiorców a nawet fanów. „Autorskość” Jedynej Maści
objawiła się właśnie w tym szczególnym, przemyślanym koncepcie estetycznym, w
którym rubaszność, rockowa aranżacja i sceniczny koloryt wykonawców spotykał
się z wyrażaną w tekście bezkompromisową krytyką i inteligentnym –
niejednokrotnie czarnym – humorem. Najwyraźniej ujawniającą się w tej
twórczości kategorię stanowiła kategoria dystansu: <i>Śmierć, moja własna
śmierć/ Cierpienie i miłość – to wszystko już było/ Śmierć! Moja własna
śmierć!// </i>(„Moja własna śmierć”)<i> </i>lub <i>Jesteśmy smutni i źli/
Jesteśmy smutni i źli// Jesteśmy, jesteśmy… zmęczeni!/ </i>(„Zmęczony”); <i>Chałturę
robię tu/ Pracuję w KCK-u.// Magda, kochanie!/ Daj na wstrzymanie!// Chałturę
robię tu…// </i>(„Chałturę robię tu”).</span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Powierzchowne
rozumienie twórczości Jedynej Maści sprowadzić by nas mogło na manowce.
Moglibyśmy ulec przekonaniu, że to twórczość banalna. W istocie mamy tu do
czynienia z przemyślaną i konsekwentną wypowiedzią, w kpiarski sposób
komentującą rzeczywistość społeczną, polityczną i gospodarczą. Odwaga, której z
pewnością odmówić Jedynej Maści nie sposób, sprawia, że nie możemy pominąć tej
twórczości rozpatrując „autorskość” piosenki w środowisku naszych lokalnych
twórców. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>I
inni…</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM3kuVKjwo8ToMOQciMrNlc-gnomUuneYQGPPsgqKuntgwLyMMqVTfRO_XY-gNbd67eMHD1tShBaE8_OeoWn9lAVtGZ_VG_2CYFfbd50hk6zx46nRDW9AuHhtKGP3iAxq8wp_R8ebdRQgN/s1600/4_Acoustic-4_Acoustic_okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM3kuVKjwo8ToMOQciMrNlc-gnomUuneYQGPPsgqKuntgwLyMMqVTfRO_XY-gNbd67eMHD1tShBaE8_OeoWn9lAVtGZ_VG_2CYFfbd50hk6zx46nRDW9AuHhtKGP3iAxq8wp_R8ebdRQgN/s320/4_Acoustic-4_Acoustic_okladka.jpg" width="315" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Na
szlaku „autorskich” zjawisk piosenkowych na kieleckim gruncie pojawiają się
wciąż zjawiska nowe: zespół Wolni Ludzie, SIE z charyzmatycznym Piotrem
„Stiffem” Stefańskim na czele, Folya, 4 Acoustic, Zmiana Czasu. To dobry
zwiastun i piękna nadzieja, że wśród bylejakości i lawiny pseudoartystycznych
wypowiedzi wciąż rodzą się takie, w których poza tekstem i muzyką jest jeszcze
… myśl. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>*</b>Tekst piosenki „Szukam
słów” Kamila „MarleyJaha” Sewerzyńskiego.</span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-52101553739065563652016-07-26T01:53:00.002-07:002016-07-26T01:53:48.384-07:00Retrodźwięki dzieciństwa ze stanu wojennego (Sexy Suicide, "Intruder")<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Emmanuella Robak</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 4/2016) </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNXdfr1YGfgimLDjhqGA3BcpUfMzX6xfZcvJWGnox52nDQv6lNKYUUJEvxFn8323BsO2uI3cN8exOChYqhYPQlCr2u8QNyU20LGMoWeEHdvRJ1rD43LUJMyeET6Zzu4FOy527BYIzt_MPw/s1600/SexySuicide_okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNXdfr1YGfgimLDjhqGA3BcpUfMzX6xfZcvJWGnox52nDQv6lNKYUUJEvxFn8323BsO2uI3cN8exOChYqhYPQlCr2u8QNyU20LGMoWeEHdvRJ1rD43LUJMyeET6Zzu4FOy527BYIzt_MPw/s320/SexySuicide_okladka.jpg" width="320" /></a><b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Sexy Suicide to wyjątkowa propozycja na polskim rynku elektronicznym. Stylistyka i duch lat 80. jest przewodnim motywem zespołu – zarówno ich muzyka, teledyski jak i image nawiązują do tamtej dekady.</span></span></b><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Sexy Suicide próbuje pokazać na nowo klasyczne, zimno-falowe granie, które w połączeniu z alternatywnymi brzmieniami, taneczną melodyjnością i romantyczną melancholią daje nową jakość. Takiego rozwiązania nie ma na polskim rynku, dlatego nawet z ciekawości warto zapoznać się z twórczością duetu, zaś wizerunek zespołu kształtują również teledyski utrzymane w stylistyce lat 80., będące czasem parafrazą klipów Madonny, Kim Wilde, Bonie Tyler.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Sexy Suicide to Marika Tomczyk (wokal, teksty, linie, chórki) oraz Bartłomiej Salamon (muzyka, syntezatory, sampling, programowanie). Zespół powstał w Sosnowcu, wiosną 2012 r., z inicjatywy Bartłomieja Salamona. Przez pierwsze dwa lata istnienia projekt funkcjonował jako trio pod nazwą Neon Romance. W tym też czasie powstał debiutancki album zatytułowany „Midnight Stories”, który ukazał się 1 marca 2013 r. Zespół zagrał wówczas wiele koncertów m.in. w Katowicach, Warszawie, Łodzi, na OFF Festival w Katowicach oraz na Young And Cold Festival w Augsburgu, promując swój materiał. Etap Neon Romance dobiegł jednak końca. Po odejściu Michała Kapuścińskiego, Bartłomiej i Marika postanowili kontynuować działalność. Duet przyjął nazwę Sexy Suicide rozpoczynając pracę nad nowym materiałem. Szare niebo nad miastem, nocne życie, oświetlone neonowymi światłami, Skinny Puppy, Depeche Mode, Wolfsheim, Camouflage czy Madonna, to niektóre z inspiracji, jakie napędzają duet do tworzenia.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Pracując nad albumem, zespół zagrał wiele koncertów, a na ich profilu facebookowym pojawiały się co jakiś czas nowe utwory, zapowiadające krążek. W końcu, 24 czerwca nakładem wytwórni Fonografika (Independent Record Label), światło dzienne ujrzał długo oczekiwany debiutancki album Sexy Suicide, zatytułowany „Intruder”. Na płycie znajduje się jedenaście utworów, które przenoszą słuchacza w świat mocno osadzony w stylistyce lat 80.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Warstwa brzmieniowa płyty jest maksymalnie dopracowana. Dużo przestrzeni sprawia, że słucha się jej z lekkością, a nagromadzenie szczegółów powoduje, że za każdym kolejnym odsłuchaniem można w utworze odkryć coś nowego. Nieprzecenionym atutem każdego utworu jest głos Mariki. Można go scharakteryzować jako mieszankę Cyndi Lauper i Kim Wilde – charyzma Lauper i delikatność Wilde w jednym. Krystaliczny wokal Mariki dodaje kompozycjom energii i dynamiki.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W albumie znajdziemy zarówno taneczne hity („Shame of Device”, „Never Forget” czy „Stand Alone”), spokojniejsze utwory („Diary of Moon”) czy refleksyjne ballady („4 you”). Co bardzo ważne, płyta od początku do końca utrzymuje ten sam poziom, a kolejność utworów sprawia, że krążek jest spójny i w całości prezentuje nam pewną historię – historię, jaką jest Sexy Suicide. W tym roku zobaczymy zespół m.in. na festiwalu Castle Party. Wystąpią ostatniego dnia w byłym kościele ewangelickim.</span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span></div>
Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-55268383031066737662016-07-26T01:45:00.001-07:002016-07-26T01:45:58.511-07:00Jej wysokość elektro (Miranda Cartel "Divert")<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Aleksandra
Sutowicz</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 4/2016)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Gdybym biegała, na pewno kawałki artystki, występującej
pod pseudonimem Miranda Cartel, towarzyszyłyby mi przy pokonywaniu kolejnych
kilometrów. Nie biegam, ale wiem, że „Divert” czy „Fake my fiction” znajdą się
na moim odtwarzaczu, tym samym będą ze mną w samochodzie, pociągu, na
przystanku autobusowym – to muzyka wprawiająca w ruch, nieważne jaki.</b></span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMtt6udPiJ6G0f0YNrRBge6VDF2VpV9DauEopQYJwi18WC1mIk2fsoY967yzTWBUUq3T2kr5llpwXVlsHzsI8J0rR8Inp2cTtIWgMZASptlIuUlSn5Z1KeSMxpAUY6ASy5P8fVszEW_4D9/s1600/miranda_okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMtt6udPiJ6G0f0YNrRBge6VDF2VpV9DauEopQYJwi18WC1mIk2fsoY967yzTWBUUq3T2kr5llpwXVlsHzsI8J0rR8Inp2cTtIWgMZASptlIuUlSn5Z1KeSMxpAUY6ASy5P8fVszEW_4D9/s320/miranda_okladka.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Czym
zatem lub raczej kim jest Miranda Cartel? To jednoosobowy projekt autorstwa
Emmanueli Robak, kieleckiej wokalistki i kompozytorki. To płyta, która stanowi
połączenie elektronicznych rytmów z techno oraz z domieszką melancholijnych,
psychodelicznych melodii („Leviathan”) i przebijającym się gdzieś w tle dance.
Artystka pracuje nad swoim stylem, łączy house, electro i coldwave. To kawałki,
które hipnotyzują, pobudzają i wprowadzają w trans. Błyskawiczne przejścia
trafiają do kory mózgowej w postaci rytmicznych i jednostajnych uderzeń. W
„Going down” wokalistka nieco ściszonym, szepczącym głosem wprawia w euforyczny
stan umysłu, na granicy tego, co rzeczywiste z fantazmatem. W niektórych
kawałkach wybrzmiewają mocniejsze, charakterystyczne dla rocka dźwięki.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wydaje
mi się, że artystka celowo wybiera mieszankę stylów i konwencji. Nie zamyka się
w jednym nurcie, dzięki czemu płyta zaskakuje, a po jej wysłuchaniu w głowie
wciąż dźwięczą poszczególne bity z „Fake my fiction” czy „Divert”. Ciekawie
również prezentuje się barwa głosu samej wokalistki. Jednak wokal na tej płycie
stanowi jedynie tło tego, co bardziej wyraźne i mocniejsze – podkładu
muzycznego. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Muzyka,
przy, której nie można stać nieruchomo, słuchając poszczególnych utworów
autorki. Miałam wrażenie, że niektóre uderzenia wprawiają w ruch nie tylko moje
ciało, ale również moje zmysły: wzrok, dotyk, słuch. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie
sposób pominąć także dwóch kawałków stanowiących remix do otwierającego album
utworu „Divert”. Jeden utrzymany w klimacie mocno elektronicznym, przechodzącym
w trans, drugi zaczyna się nieco spokojnie, by następnie przejść w fazę
symfonicznej elektroniki. Moim faworytem z całego albumu jest bez wątpienia
subtelny „Going down”. Warto dodać, że Miranda Cartel to nie pierwszy projekt
Emmanueli Robak, która na swoim koncie ma już także płytę z zespołem Lily of
the Valley (recenzję „Among the Shadows” zamieściliśmy w numerze „Projektora”
2/2015 – red.).</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><i> </i></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Cenię projekt Miranda Cartel, za tak bogate i różnorodne
pomieszanie stylów. Wybaczam wokal, niepotrzebny według mnie w kilku miejscach
i obiecuję, że zacznę biegać, słuchając „The way to follow” lub „Divert”.</span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-90960390480369883822016-07-26T01:42:00.000-07:002016-07-26T01:42:26.213-07:00Silni chłopcy dorastają w Luizjanie (Rick Bragg, . „Jerry’ego Lee Lewisa opowieść o własnym życiu”)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Aleksandra
Sutowicz</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 4/2016)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmYGi6ySpsocTAl6BAIC6qAf_x-PIysNxwE84kjqcP-3Si8Fjmto-RuO6CUSpZIaNlbppfyXwNymj_Vu35y5bwDf3qC2UR3naoG3ehgMwbO3d1cpvdUhbQwtmHa7zLcQOiBH6BlTf9Xn0c/s1600/jerry_lee_lewis_okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmYGi6ySpsocTAl6BAIC6qAf_x-PIysNxwE84kjqcP-3Si8Fjmto-RuO6CUSpZIaNlbppfyXwNymj_Vu35y5bwDf3qC2UR3naoG3ehgMwbO3d1cpvdUhbQwtmHa7zLcQOiBH6BlTf9Xn0c/s320/jerry_lee_lewis_okladka.jpg" width="198" /></a><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><i>Pewnego dnia – miał wtedy dziewięć czy dziesięć lat
– stojąc na wale przeciwpowodziowym nad Black River, obok matki i ojca, patrzył
na przepływający statek pełen rozbawionego towarzystwa. Dobrze ubrani
pasażerowie podnieśli w górę kieliszki, dostrzegłszy stojącą na brzegu trójkę,
niby popijając za ich zdrowie. (…) Elmo Kidd Lewis tylko przycisnął chłopaka
mocarnymi dłońmi do siebie. – Nie martw się synu- powiedział do mnie tata –
Kiedyś ty też tam się znajdziesz. Zobaczysz. Nie wie czy ojcu chodziło o to, że
znajdzie się wśród bogaczy i wpływowych osób, czy też, że na statkach
rozbrzmiewać będzie jego muzyka. </i>Kilkanaście lat później stał się wpływowym
bogaczem, ale przede wszystkim słynnym pianistą i rockandrollowcem.</b></span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Historia Jerry’ego Lee Lewisa autorstwa Ricka Bragga to
jedna z najnowszych propozycji wydawnictwa „Czarne”, z serii amerykańskiej,
opisującej kulturę i historię Stanów Zjednoczonych, nie pomijając przy tym
ciekawych i wielokolorowych biografii znanych amerykańskich postaci. Jedną z
nich jest niewątpliwie Jerry Lee Lewis muzyk i wokalista, urodzony w 1935 r. w
Luizjanie. Historia zebrana przez amerykańskiego dziennikarza i pisarza Ricka
Bragga to barwna opowieść o nietuzinkowej postaci, która stała się symbolem
Stanów Zjednoczonych obok Elvisa Presleya czy Marylin Monroe. „Jerry’ego Lee
Lewisa opowieść o własnym życiu” to biografia opowiedziana w sposób luźny, bez
encyklopedycznego spiętrzenia informacji i dat. Jest to przede wszystkim
książka, w której sam Lewis mierzy się ze swoim życiem, sięga do korzeni,
opisując historie poznania rodziców, ich zmagania z biedą i ciągłą walkę o
lepsze i godne życie. Jest też wreszcie wszystko to, co w historii ikon
popkultury zdarza się dość często – skandale, potężne pieniądze, luksus,
prywatne odrzutowce, narkotyki, alkohol, kobiety i show biznes. Prócz samej
biografii w tle przetacza się także obraz Ameryki od lat 30. do współczesności.
Prohibicja, wojna, kryzys gospodarczy, Elvis Presley. Dzięki temu historia
znakomitego pianisty jest wielowątkowa i ukazuje różnorodny obraz świata zza
oceanu.</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ta
pełna wspomnień, a niekiedy refleksji historia składa się na wartką fabułę, ma
cechy scenariusza dobrego filmu biograficznego. Jest to przede wszystkim
książka o człowieku, który od najmłodszych lat rozwija swój talent, pasje. Nie
wyrzeka się swoich słabości, wad, ale w tym wszystkim nie traci poczucia humoru
i przekonania o tym, ze jest legendą i na to miano sobie zasłużył. Tekst
przeplatany jest fotografiami z prywatnego albumu Lewisa. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Warto
zwrócić uwagę na formę, po jaką sięgnął autor, który przeprowadza wywiad z
Jerrym Lee Lewisem. To trochę jakby luźna rozmowa dwóch dżentelmenów przy whisky
(nie szkockiej, ale tej z Ferriday w stanie Luizjana, którą kiedyś nielegalnie
wyrabiał ojciec Lewisa, Elmo). </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ta
powieść pokazuje, że każda gwiazda ma swoje wzloty i upadki, dla jednych upadek
staje się końcem końca, dla innych to kolejny powód do wielkiego wzlotu. Do
tych drugich z pewnością należy Jerry Lee Lewis.</span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-8393879246387703412016-07-26T01:36:00.002-07:002016-07-26T01:36:48.018-07:00Multikulturowe piękno (Kel Assouf „Tikounen”, Iglomondo)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span lang="EN-US">Mirosław Krzysztofek </span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span lang="EN-US">("Projektor" - 4/2016)</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Pogodę mamy ostatnio nieco saharyjską, więc fajnie będzie
posłuchać czegoś, co pochodzi z tych pustynnych rejonów. Płyta „Tikounemn” może
być dobrym początkiem poznawania zabójczo pięknej kultury muzycznej
saharyjskich nomadów. </span></span></b></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOswYRUQsBWUoJbQ5Qx8ULe2_SLYp6TVOAKe-Qk4rZa_06CqxO9zqIoXKc363q0MoLSLX3nUdl_2iUD3xfso4Av4aRs5UtbLYr3AFirQuIJ5oooa_Ittn9H4fgE80ZjiuDRTX9l56lE97e/s1600/Kel+Assouf.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="287" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOswYRUQsBWUoJbQ5Qx8ULe2_SLYp6TVOAKe-Qk4rZa_06CqxO9zqIoXKc363q0MoLSLX3nUdl_2iUD3xfso4Av4aRs5UtbLYr3AFirQuIJ5oooa_Ittn9H4fgE80ZjiuDRTX9l56lE97e/s320/Kel+Assouf.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Zawartość albumu zadowoli wszystkich, którzy poszukują
muzyki niebanalnej. Również miłośników niebanalnego rocka. Jest go tutaj bardzo
dużo. Solówki lidera kapeli, Nigeryjczyka Anana’a Harouna’a są pokręcone, jak
granie Toma Varleine’a z nowofalowej legendy Television za jej najlepszych
czasów. </span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Gdyby dodać anglosaski śpiew, pod względem aranżacji,
utwory nie różnią się zbytnio od niektórych dokonań grupy Queen Of The Stone
Age. Właściwie jest to muzyka Tuaregów z domieszką amerykańskiego białego
bluesa i rocka. Nie zapominając o popie.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Tradycją w muzyce tamtych rejonów jest niezbędny
„pierwiastek żeński” w postaci chórków i charakterystycznych dźwięków
kojarzących się z amerykańskimi filmami o Indianach, które oglądałem w
dzieciństwie. Albo z niemieckich westernów o Winnetou.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Wspomniany przez mnie kobiecy wkład w brzmienie grupy
zawdzięczamy wokalnym popisom aktorki Taulou Kiki znanej z głównej roli w
filmie „Timbuktu” Abderrahmane’a Sissako. Słowa śpiewane przez lidera i
gitarzystę grupy prawie zawsze mają to samo przesłanie: Peace and Respect. Niby
banalne, ale w jakże znaczące w dzisiejszych czasach.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><span lang="EN-US">Kel Assouf
„Tikounen”, Iglomondo, 2016.</span></b></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-11645250899626410882016-07-26T01:31:00.001-07:002016-07-26T01:31:40.819-07:00Co się stało z Ameryką? (Fantastic Negrito „The Last Days Of Oakland”, Blackball Universe)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Mirosław Krzysztofek</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>("Projektor" - 4/2016)</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie, to nie jest nazwa na wyrost – Fantastic Negrito.
Album z gatunku „roots blues”, którego, przyznaję, rzadko słucham, rzeczywiście
jest fantastyczny, jak nazwa tej kapeli. A właściwie pseudonim artystyczny
głównego bohatera tej bluesowej opowieści.</span></span></b></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Jego prawdziwe nazwisko brzmi: Xavier Dphrepaulezz.
Ktoś wie, jak to się wymawia? Tak? To napiszcie do redaktora naczelnego. Nagród
nie przewiduję. Satysfakcja gwarantowana.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span> </span></span></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDhCGxkXrZY0RU4QTxapfDHo6QjtcdXVkCbPhYqy1ZVS_WgyWblLuicr6pLur7x2W8GdvyZ-7B_ntDtfEx8PPaNcGIxGIWtvMGj-GynOh15zNuXxCIzFmIg84j5vf57BDduds5AS4hdpWp/s1600/fantastic_ok%25C5%2582adka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDhCGxkXrZY0RU4QTxapfDHo6QjtcdXVkCbPhYqy1ZVS_WgyWblLuicr6pLur7x2W8GdvyZ-7B_ntDtfEx8PPaNcGIxGIWtvMGj-GynOh15zNuXxCIzFmIg84j5vf57BDduds5AS4hdpWp/s320/fantastic_ok%25C5%2582adka.jpg" width="320" /></a><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Również pod względem zaśpiewanych tekstów, albumu „The
Last Days Of Okland” słucha się z przyjemnością.<span style="display: none;"> Może dlatego ta płyta jest aż tak dobra. Muzyk debiutował w
1995, jako Xavier, ale w epoce post grng</span> nie jest banalny. Wzorem swoich
muzycznych idoli na przykład Gilla Scotta Herona Xavier Dphrepaulezz, stawia te
same pytania, co wspomniany artysta w latach siedemdziesiątych: Co się stało z
Ameryką? Dokąd zmierza? Nie zamierza tylko pytać, stara się odpowiadać. Muzyka,
którą nam serwuje, jest soczysta, łączy blues znad Missisipi z gospel, funkiem,
samplami i, oczywiście, rockiem. Brzmi to wszystko wspaniale i szczerze.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Dlaczego? Xavier Dphrepaulezz to artysta pełną gębą,
ale po przejściach. Opuścił dom rodzinny w wieku 12 lat, prowadził życie
naciągacza i oszusta w Los Angeles. Debiutował w 1995 roku, jako Xavier, ale w
epoce post grunge jego natchniony, staromodny soul nie spotkał się z
zainteresowaniem. W 2000 roku miał ciężki wypadek samochodowy i parę tygodni
był w śpiączce. Długo pracował nad pełną rekonwalescencją fizyczną i
psychiczną. Opłacało się. Nagrał album z duszą, którego słucha się z
przyjemnością. „Mrówy” chodzą po całym ciele przy wielu utworach. Trudno
wskazać najlepszy kawałek. Może dlatego ta płyta jest aż tak dobra.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><span lang="EN-US">Fantastic Negrito
„The Last Days Of Oakland”, Blackball Universe, 2016.</span></b></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-7384345254043569152016-07-26T01:19:00.000-07:002016-07-26T01:19:33.560-07:00Pokora wobec potęgi dźwięku (Piotr Restecki, One Question, United Records)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Sylwia
Gawłowska</span></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span><div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>("Projektor" - 4/2016)</span></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span><div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><span>Wiosną 2016 r. – pochodzący z Kielc – gitarzysta Piotr
Restecki wydał swoją kolejną, trzecią autorską płytę. Jej premiera odbyła się
13 maja w sali koncertowej Wojewódzkiego Domu Kultury. Koncertem tym zaprosił
artysta w świat dźwięków zarejestrowanych na nowym krążku.</span></b></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg72v10Ipn5vcBRGQ5KYcXW0X77Foyzp8k7ULR2pNafonpvIVM2jJ1uCNwV-JeiQAv_7Jfvg6uUxdelzLBXUeu-GCE2Eejr2kmmoQJZgc2RnTysLJef8uktPcqlcGtsjDbq4IgEEYt1Lwm9/s1600/restecki_okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg72v10Ipn5vcBRGQ5KYcXW0X77Foyzp8k7ULR2pNafonpvIVM2jJ1uCNwV-JeiQAv_7Jfvg6uUxdelzLBXUeu-GCE2Eejr2kmmoQJZgc2RnTysLJef8uktPcqlcGtsjDbq4IgEEYt1Lwm9/s320/restecki_okladka.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Piotr Restecki jest twórcą poszukującym – dowodzi tego
płytą „One Question<i>”.</i> Materiał został zrealizowany w kieleckim United
Records Studio. Wśród jedenastu nagrań odnajdziemy utwory inspirowane muzyką
brazylijską i hiszpańską. Wyraźnie dają się jednak słyszeć echa pobytu artysty
w Chinach. Dalekowschodnia melodyka rozpoczyna utwór „Beijing”, w którym
Restecki po raz kolejny udowadnia słuszność przypisywanego mu w Polsce miana <i>mistrza
gitarowego fingerstyle</i>.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span><div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Struktura kompozycyjna „Beijing”<i> </i>stanowi –
charakterystyczne dla poetyki Resteckiego – połączenie energetyczności,
dynamiczności uderzenia i liryki. Z kolei tytułowe „One Question” – ciepła i
nastrojowa ballada, która de facto<i> </i>doczekała się już swoich coverowych
wykonań wśród debiutujących gitarzystów, ukazuje specyficzną dla wyobraźni
muzyka umiejętność budowania subtelnego i poetyzującego klimatu. W utworze tym,
wyraźnie śpiewna linia melodyczna towarzyszy słuchaczowi, stając się jego
przewodnikiem. Gitarzysta snuje niezwykle urokliwą opowieść za pomocą każdego
wydobytego dźwięku. Trudno nie ulec tej urokliwości…</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span><div class="MsoBodyText">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wartą zauważenia jest również utrzymana w popowym klimacie
kompozycja „Sunrise”. W perspektywie utworów z poprzednich płyt twórcy,
szaleństwo i gitarowe wariacje ustępują miejsca wyważonej i przemyślanej
kompozycji. Na plan pierwszy wysuwa się melodyka, nie zaś demonstracja
gitarowej wirtuozerii. Z pewnością to świadectwo dojrzałości i – jak zwykł
mawiać artysta – „bycia na szlaku”, który konsekwentnie od kilku lat
przemierza. Ci, którzy śledzą ten gitarowy szlak, z pewnością usłyszą w
„Sunrise” pokorę wobec potęgi dźwięku. Usłyszą także radość, a może nawet
zobaczą… precyzyjnie utkany, za pomocą ciepłych harmonii, wschód słońca?</span></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<br /></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span><div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Obcując z płytą „One Question”, obcujemy z pokorą
twórczą Resteckiego. Przekornie objawia się nam ona w jego niepokornej
wyobraźni. Owocuje różnorodnością. Restecki z niezwykłym wdziękiem łączy
biegunowo różne przestrzenie muzyczne, a przy tym konsekwentnie nadaje
poszczególnym utworom swoją indywidualną poetykę.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span><div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Dzięki temu – różnorodność – nie wyklucza
stylistycznej spójności. Charyzmatyczność autora przepływa przez struktury
tworzonych przez niego brzmień. Moglibyśmy pokusić się o stwierdzenie, że za
pomocą przekornej muzycznej niepokorności Restecki kreuje swoisty trademark<i> </i>swojej
twórczości, wytrwale i skutecznie zdobywając nowych słuchaczy.</span></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span><div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span><div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><span lang="EN-US">Piotr Restecki, One
Question, United Records, 2016.</span></b></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-13475064722050900482016-07-26T01:14:00.003-07:002016-07-26T01:14:53.901-07:00Europejski jazz elektroniczny (Maciej Fortuna Trio, Jazz, Fortuna Records)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span class="CharAttribute1"><span>Łukasz
Rakalski</span></span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span class="CharAttribute1"><span>("Projektor" - 4/2016)</span></span><span></span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span class="CharAttribute1"><b><span>Doświadczamy
niezwykłego okresu, w którym wielkie wytwórnie płytowe chwytają się
przysłowiowej brzytwy, inwestując ogromne środki w kreowanie kolejnych gwiazd.
W tym samym czasie na pierwszy plan powoli wchodzą małe domy wydawnicze, takie
jak osławiony już ForTune, które odnajdują wciąż nowych, kreatywnych twórców.</span></b></span></span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMGM5m0iCMeiUWtHxP7DS6huFlGcgVzmBqS3ELn04wPLGwGx9azL9_GG0cYzRPV781PG8eBu987wa6KH5GDmxCzwIzaysQ2t9zvEIgGMFEIToovss_P-3NPe4-FeE3QVrSHMHo_Pnfjqje/s1600/Maciej_Fortuna_Trio__Jazz.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMGM5m0iCMeiUWtHxP7DS6huFlGcgVzmBqS3ELn04wPLGwGx9azL9_GG0cYzRPV781PG8eBu987wa6KH5GDmxCzwIzaysQ2t9zvEIgGMFEIToovss_P-3NPe4-FeE3QVrSHMHo_Pnfjqje/s320/Maciej_Fortuna_Trio__Jazz.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span class="CharAttribute1"><span>Maciej
Fortuna, trębacz, wykładowca z Akademii Muzycznej w Poznaniu jest niezwykłym
przykładem artysty, który, mimo iż stanowi spiritus movens przemian na polskim
rynku, nie mieści się w żadnej z powyższych kategorii z jego najnowszym
albumem, o krótkim, lecz niedwuznacznym tytule „Jazz”.</span></span></span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span class="CharAttribute0"><span>Myślę,
że każdy miłośnik improwizowanych dźwięków potrafi wymienić przynajmniej
jednego z mistrzów lat 60., często określanych jako złota era jazzu. Mimo, iż
następne trzy dekady upłynęły pod dyktando trzech gigantów: Universal, Sony i
Warner, ich dominacja również zmierza ku końcowi, głównie dzięki rozkwitowi
Internetu. Do łask wróciły niezależne wytwórnie, które teraz mogą się
wyspecjalizować i promować muzykę dla wąskiego grona odbiorców. Oprócz tego, ze
zdobyczy technologii korzysta nowy typ muzyka pokroju Macieja Fortuny lub
Piotra Schmidta. Muzyka, który jest jednocześnie swoim producentem i wydawcą.</span></span></span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span class="CharAttribute0"><span>Album
„Jazz” to najnowsza z kilkunastu autorskich płyt Macieja, wydanych przez
Fortuna Records oraz czwarta z cyklu Maciej Fortuna Trio, zaraz po „Lost Keys”,
„Solar Ring”, „At Home”. Jego dość odważna formuła nie uwzględnia żadnego
instrumentu harmonicznego. W składzie oprócz trąbki znalazł się kontrabas
(Jakub Mielcarek) oraz perkusja (Frank Parker).</span></span></span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span class="CharAttribute0"><span>Dla
kogoś, kto zna doskonale brzmienie trąbki Macieja, jego lekkość i pełne polotu
frazy lub słyszał którekolwiek z jego koncertowych wykonań, „Jazz” może być
niemałym zaskoczeniem, jeśli nie rozczarowaniem. Utwory takie jak „Żebra
żubra”, „Cicha kuna” oparte są o mroczne brzmienia syntezatora, gdzie melodia
trąbki stanowi onomatopeiczny, drugi plan. Jest to ciekawy eksperyment, gdzie
powtarzające się schematy perkusyjne akompaniują jednej, wpadającej w ucho
melodii („Taniec wiewióra”). Instrumentaliści nie szukają wspólnego języka, muzyka
sprawia wrażenie skonstruowanej z kolejnych segmentów, przez co moim zdaniem
nawiązuje do stylistyki hip-hopowej, a tytuł albumu stanowi „puszczenie oczka”
w kierunku słuchacza. W tym kontekście duże wrażenie zrobiła na mnie liryczna
interpretacja melodii na kontrabasie w utworze „Homo naledi”.</span></span></span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span class="CharAttribute1"><span>Dla
mnie osobiście album „Jazz” to bardzo ciekawy przypadek, ponieważ jest
przykładem starań artystów, by muzyka stała się medium przedstawiającym wartość
samą w sobie i niezależną od wielkich wytwórni, czyli w praktyce od gustu
większości. Moim zdaniem jest także przykładem tego, że nieograniczona wolność
twórcy, który działa samodzielnie na każdym etapie produkcji, może zaowocować
eksperymentalnym produktem, który oddziałuje na słuchaczy i ukazuje jego
prawdziwe walory w małym stopniu.</span></span></span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="ParaAttribute0" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span class="CharAttribute1"><b><span lang="EN-US">Maciej Fortuna Trio, Jazz, Fortuna Records
2016.</span></b></span><b><span lang="EN-US"></span></b></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-61650443952406687842016-07-26T01:11:00.000-07:002016-07-26T01:11:05.416-07:00Duch Allena wciąż obecny (Lizard Wizard King Gizzard & The Lizard Wizard, “Nonagon Infinity”, ATO Records)<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mirosław Krzysztofek</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 3/2016) </span></span><b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> </span></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipvd7RXUz1nI4JAoiNQt8fjGxubiSIwt_zIGI9FpxHi56Khvbj-gExJ4B-Zs2bFkKv5NVV91oBzD-hBMoQbHC6ZYJqR6M2X0WLooQ748bTCpQOSHHdsAZWgyCTZaq94rQa43JDsFko7CjW/s1600/King+Lizard.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipvd7RXUz1nI4JAoiNQt8fjGxubiSIwt_zIGI9FpxHi56Khvbj-gExJ4B-Zs2bFkKv5NVV91oBzD-hBMoQbHC6ZYJqR6M2X0WLooQ748bTCpQOSHHdsAZWgyCTZaq94rQa43JDsFko7CjW/s320/King+Lizard.jpg" width="320" /></a><b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Pierwsza australijska grupa, której nową płytę mam przyjemność recenzować w „Projektorze”. Jedna z tych grup, która wymyka się klasyfikacjom i szufladkowaniu. Czyni tak od pięciu lat.</span></span></b><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W ciągu tego czasu wydała między innymi płyty: akustyczną „Paper Mâché Dream Balloon”, jazz rockową „Quarters” i neo-psychodeliczną „I'm in Your Mind Fuzz”. Najnowsza produkcja Australijczyków jest najbardziej jednorodną propozycją. Nawiązuje do „albumów koncepcyjnych” grup znanych z lat siedemdziesiątych, ale również do współczesnych „dziwnych” kapel w rodzaju The Flaming Lips czy Thee of Sees.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jeśli ktoś lubi wspomniane formacje ze względu na ich niestandardowość, to powinien natychmiast włączyć “Nonagon Infinity”. Sami muzycy mówią, że jest to pierwsza na świecie płyta nagrana na zasadzie nieskończonej pętli (infinite loop).</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dla mnie w tej muzyce bardzo ważna jest jedna rzecz, nieoczywista dla innych recenzentów, co zauważyłem, błądząc po Internecie. King Lizard & The Lizard Wizard są kontynuatorami spuścizny artystycznej innego Australijczyka, Daevida Allena, lidera Gong. Wiele ten fakt tłumaczy. Bo Gong, to jedna z najważniejszych grup w historii nowoczesnego rockowego i jazz rockowego grania.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Duch Allena jest na płycie obecny i między innymi, dlatego “Nonagon Infinity”, jest jednym z najlepszych albumów rockowych, jakie słyszałem w tym roku. Kto wie, czy nie najlepszym? Wciągającym, świetnie zagranym, z pomysłami, które nie trącą kopiowaniem, tego, co było grane sto tysięcy razy, w ubiegłym stuleciu. I na swój sposób dowcipnym.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Popis wyobraźni, niestandardowego myślenia. A po ostatnim numerze „Road Train” chce się natychmiast włączyć album od początku. Ta kapitalna płyta to rzeczywiście rodzaj „nieskończonej pętli”. Dajcie się wkręcić w tę pętlę. I słuchajcie głośno. Koniecznie.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Lizard Wizard King Gizzard & The Lizard Wizard, “Nonagon Infinity”, ATO Records, 2016.</span></span></b></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span></div>
Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-16218874207774535892016-07-26T01:08:00.001-07:002016-07-26T01:08:09.545-07:00Tylko Bruce na saksofonie nie gra (Bloodiest, „Bloodiest”, Relapse Records)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Mirosław Krzysztofek</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 3/2016)</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Czas na ciężką i mroczną płytę Bloodiest. To kolejna
metalowa „supergrupa” stworzona z muzyków zespołów Sterling, Russian Circles i
Yakuza.</b></span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Nazywanie muzyki zawartej na najnowszym albumie
„metalem” jest trochę chybione. Dźwięki, które docierają do nas po włączeniu
albumu, przywodzą na myśl dział Swans, czy Neurosis.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5M2OEJhhkgGz4i9-DfwZNfwsvPqJONsRMHKb5e0m_2_I3zQuAOI-NymO_zIHs69lOinAfwgGohBy9wJ1dgEXnV56tWZrzUuojc1nkYzDAqPBXNhRVd-loPAELr3LiEgNASaa5fJZGl1XH/s1600/bloodiest.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5M2OEJhhkgGz4i9-DfwZNfwsvPqJONsRMHKb5e0m_2_I3zQuAOI-NymO_zIHs69lOinAfwgGohBy9wJ1dgEXnV56tWZrzUuojc1nkYzDAqPBXNhRVd-loPAELr3LiEgNASaa5fJZGl1XH/s320/bloodiest.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Śpiew Bruce’a Lamonta brzmi podobnie, jak w Yakuzie,
ale dochodzi do tego rodzaj ekspresji, jaki znamy z The Birthday Party (Nick
Cave), czy The Jesus Lizard (David Yow). Mocno eksperymentalna, grana „na
dolnych rejestrach” muzyka poraża swoją głębią, wyzbytą ze zbędnego patosu.
Jest to post-metalowy eksperyment, który zawdzięcza dużo producentowi płyty,
członkowi grupy Minsk Stanfordowi Parkerowi.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>W tej kapeli Bruce Lamont i Stanford Parker się
spotkali, nagrywając, między innymi, parę utworów kultowej kapeli Hawkwind.
Jedyne zastrzeżenie z mojej strony do najnowszej produkcji Bloodiest jest
takie, że Bruce, oprócz śpiewania mógłby pograć trochę na saksofonie, jak to
czyni, z powodzeniem, w macierzystej formacji Yakuza. Nie wiem też, czy jest
teraz dobry klimat na tak mroczne dźwięki. Czasy nie są za wesołe, a tu jeszcze
taka gigantyczna dawka dołujących gitar, potężnej perkusji, dusznego,
paranoicznego klimatu i zakręconych aranżacji.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>I jak to jest zagrane! Polecam tę płytę gorąco. Jeśli
nie lubicie ćwierkających ptaszków, kobiet z broszkami, serialowych „Ukrytych
prawd”, płatków śniadaniowych i rocznicowych masówek, to jest płyta dla Was. A
jeśli takiej muzyki nie słuchacie, to może jest już czas na dobrą zmianę?<span style="color: #0089c1;"></span></span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><span lang="EN-US">Bloodiest,
„Bloodiest”, Relapse Records, 2016.</span></b></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-72740956569807087362016-07-26T01:01:00.001-07:002016-07-26T01:01:11.400-07:00Kwintet z charakterem (Maciej Wojcieszuk Quintet "MWQ") <div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="NoSpacing" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span><span>Łukasz Rakalski</span></span></span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span><span>("Projektor" - 3/2016) </span></span><span> </span></span></span>
</div>
<div class="NoSpacing" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><span>Wśród polskich muzyków jazzowych młodego pokolenia,
którzy koncertują i triumfują na konkursach w całej Europie, zaczynają
krystalizować się także niezwykli liderzy. „MWQ” to album powstały na fali
najnowszych osiągnięć utytułowanego już perkusisty, lidera zespołu Maciek
Wojcieszuk Quintet.</span></b></span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYveKWR6joko1dd4INb9ioPfHW4JpcCqlbkpWqKDQGFrWp4HpTnqhqoPXR2G_recjoI3XptsQiI6XJk07cDcYTnvXa_ourtxjFchyphenhyphenPKUgfZEOuREBZZMp_uCsxEX0pi6RTD3C6go2IJ3Tn/s1600/Ok%25C5%2582adka+MWQ.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYveKWR6joko1dd4INb9ioPfHW4JpcCqlbkpWqKDQGFrWp4HpTnqhqoPXR2G_recjoI3XptsQiI6XJk07cDcYTnvXa_ourtxjFchyphenhyphenPKUgfZEOuREBZZMp_uCsxEX0pi6RTD3C6go2IJ3Tn/s320/Ok%25C5%2582adka+MWQ.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="NoSpacing" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Ostatni rok był niezwykle pomyślny dla powstałej trzy
lata wcześniej grupy. Oprócz pierwszej nagrody na 39-tej edycji hiszpańskiego
„Getxo International Jazz Festival” w 2015 roku, zespół zdobył także trzecią
nagrodę w konkursie<b> „</b></span><strong><span style="font-weight: normal;">B-Jazz
International Contest 2016” w Belgii. W składzie zespołu występują również:
Paulina Atmańska (fortepian), Paweł Palcowski (trąbka), Kuba Łępa (saksofon
altowy) oraz Adam Tadel (kontrabas).</span></strong></span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><strong><span style="font-weight: normal;"><span></span>Jednym z pierwszych elementów, który
zwrócił moją uwagę, jest bardzo starannie wykreowane brzmienie instrumentów
dętych. Pieczołowicie wyszlifowane współbrzmienia trąbki i saksofonu mają
bardzo miękki, aczkolwiek chłodny kolor. Nawet po przesłuchaniu wszystkich
utworów pozostało we mnie poczucie, że ich brzmienie w decydującym stopniu
nadaje oryginalny charakter kwintetowi i kreuje aurę całego albumu. Z pewnością
pozostaje to w związku z kształtem kompozycji, które niejednokrotnie są dość
stonowane i oscylują wokół jednego akordu. Nie brakuje w nich bardzo nośnych
melodii, które szybko wpadają w ucho i pozostają w głowie na długo po
przesłuchaniu płyty. </span></strong><span>Właściwie jedyne co mógłbym zarzucić, to sporadyczne przekraczanie
cienkiej granicy chłodnej, wysublimowanej stylistyki, w wyniku czego niektóre
fragmenty melodii są zinterpretowane dość beznamiętnie.</span></span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><strong><span style="font-weight: normal;"><span></span>Pomimo wyróżniającego się „europejskiego”
koloru, kojarzącego się momentami z wykonawcami takimi jak np. </span></strong><span>Julien Lourau, czy Audun Kleive, muzyka nie jest
pozbawiona iskrzących współbrzmień, wynikających jednak bardziej z temperamentu
oraz ekspresyjnego stylu gry sekcji rytmicznej, niż samych kompozycji. Bardzo
przypadł mi do gustu otwierający płytę „Arper”, który idealnie wprowadza w
klimat dźwięków kwintetu.</span><strong><span style="font-weight: normal;"> Jest to niezbyt często
obserwowany rodzaj narracji, który daje poczucie, iż cały album jest
zaaranżowany, jako jedna ciągła kompozycja.</span></strong></span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Charakterystyczne dla „MWQ”
jest również dość mocno skompresowane brzmienie perkusji, co dobrze
koresponduje ze stylem gry Maćka. Wnosi to wyczuwalny pierwiastek rockowy i
jednocześnie odróżnia zespół od tradycyjnej formuły jazzowego kwintetu. O ile
można to zinterpretować jako zaletę lub wadę w zależności od preferencji
słuchacza, to nie można zaprzeczyć, że wraz z finezyjnie zaaranżowanymi
dęciakami są to elementy w największym stopniu świadczące o unikalnym brzmieniu
kwintetu. </span><span>Debiut fonograficzny w moim
przekonaniu wypadł niezwykle efektownie i odsłania spory potencjał zespołu,
którego poczynania w przyszłości na pewno będę obserwował. Zdecydowanie
polecam.</span>
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><span>Maciek Wojcieszuk Quintet –
„MWQ”,</span><span> SJ Records, 2016.</span></b><span></span></span></span>
</div>
Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-87931195202513497002016-07-26T00:53:00.000-07:002016-07-26T00:53:00.510-07:00Po drugiej stronie drzwi (Studium Instrumentów Etnicznych, "3.5.7.")<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_eY6tFM9P_cTB0-TNmwqVTYeuGGXOwAC_UDrvVHRgzNYgfRyBia-XHD8OADZk3DW1BX2jOrM-6aOmJZ9_jeX2U4IQcjF_3B4nAjsYLPF9awtYNpZcxef5R7cgHTcFQvsnLTAWdU5rzi30/s1600/SIE+okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_eY6tFM9P_cTB0-TNmwqVTYeuGGXOwAC_UDrvVHRgzNYgfRyBia-XHD8OADZk3DW1BX2jOrM-6aOmJZ9_jeX2U4IQcjF_3B4nAjsYLPF9awtYNpZcxef5R7cgHTcFQvsnLTAWdU5rzi30/s320/SIE+okladka.jpg" width="320" /></a><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Emmanuella Robak</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 3/2016)</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Studium Instrumentów Etnicznych to zespół, który stałym czytelnikom „Projektora” nie jest obcy. Na łamach magazynu pojawiła się już recenzja debiutanckiej płyty S.I.E „Tu nie ma miejsca na strach” (nr 2/2014), która otworzyła pewne drzwi. Za tymi drzwiami kryły się różne emocje, niespodzianki i nieprzewidywalne zwroty akcji.</b></span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Pierwsza płyta ustawiła poprzeczkę bardzo wysoko – zespół stał się rozpoznawalny z uwagi na zupełnie nową propozycję łącznia pomysłów i dźwięków.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dla przypomnienia czytelnikom, S.I.E to ośmioosobowa grupa muzyków, która swoją twórczość określa mianem psycho-folk. W ich muzyce można spodziewać się łączenia tradycyjnych, folkowych brzmień z psychodelicznymi propozycjami. Ten pomysł sprawdził się przy debiutanckiej płycie, czy sukces został powtórzony? Zdecydowanie tak.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Od wydania „Tu nie ma miejsca na strach” minęły dwa lata, które przyniosły wiele zmian. Rok 2015 upłynął S.I.E. na pracy związanej z nowym materiałem. Muzycy „dopieszczali” nagrania, by te ujrzały światło dzienne. Efektem tej ciężkiej pracy jest płyta pod tajemniczym tytułem „3.5.7.”, zawierająca dziewięć utworów. W wersji CD wydawnictwo ukazało się na przełomie kwietnia i maja.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W nowy świat S.I.E. wprowadza nas utwór „Moja mina”. I już na samym początku, znając wcześniejsze dokonania zespołu, zaskakuje nas zmiana. Poprzednia płyta była bardziej psychodeliczna, ta nowa jest bardziej refleksyjna, mniej niepokojąca, ale tak samo wielowarstwowa jak debiut. I ponownie – nagromadzenie dźwięków i pomysłów nie jest chaotyczne, a dokładnie przemyślane, uporządkowane. Trzeba naprawdę wielkich umiejętności, by móc w jednym utworze zawrzeć tak wiele dźwięków i jednocześnie sprawić, by wszystko było przejrzyste. Ale S.I.E. dokładnie wie, jak album powinien brzmieć i precyzja ta nie powinna zaskakiwać.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Płyta nie jest schematyczna, trudno przewidzieć, co przyniesie nowy utwór. Zmiany rytmu, mieszanie stylów, chwile ciszy (jak np., w tytułowym utworze), nagromadzenie wokali, chórki, szepty, to tylko niektóre cechy, które charakteryzują „3.5.7.”. Mnie osobiście do gustu przypadł utwór „Milica” – współbrzmienie wokalu męskiego i żeńskiego, sprawia tutaj niesamowite wrażenie. Dzięki temu utwór zostaje na długo w pamięci i ciężko się go „pozbyć”. Przebojowy okazuje się utwór „oberek” – kompozycja bardzo melodyjna, dzięki czemu również zapada w pamięć. Największą niespodzianką jest tytułowy „3.5.7”, jakby wizytówka zespołu i pokazuje czym jest psycho-folk w wydaniu S.I.E. Przemieszanie wokali, szeptów, pojedynczych dźwięków, jakby w rytm zegara, który nagle zatrzymuje się i zaczyna pracować od nowa – świetny pomysł i doskonałe wykonanie.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Na koniec płyty ośmiominutowy utwór „wiadomość”. Na początku słychać jakby urywki różnych informacji, które tworzą wspólne tło pewnej historii. Historia ta pobudza wyobraźnię słuchacza, który wraz z dźwiękami daje się ponieść fantazji.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Płyta została zrealizowana w United Records, za mastering odpowiada studio AsOne. Muzycy pragną również wydać ten materiał na winylu, po uprzednim masteringu, w kultowym Abbey Road Studios. Myślę, że pomysł ten jest strzałem w dziesiątkę, bo winylowe wydanie jeszcze podkreśliłoby kunszt tego materiału.</span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span></div>
Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-91164716657068108042016-07-26T00:48:00.001-07:002016-07-26T00:48:27.149-07:00Rusałka, bielinek, modraszek startują (Atlas Motyli)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRSDromKKYV8CWrtiEpTT_zrGru_npOssy_zGlVwKAeNkF0rXJSw-6iX57hVsJLLqbmvA6-EcRM7qat4xNCXSOy1hRz8Psln2VmQYIGB0vNect9tnsPCO2-0cluTdZYOiNp3Fk7JnoNOQV/s1600/IMG_6729f.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRSDromKKYV8CWrtiEpTT_zrGru_npOssy_zGlVwKAeNkF0rXJSw-6iX57hVsJLLqbmvA6-EcRM7qat4xNCXSOy1hRz8Psln2VmQYIGB0vNect9tnsPCO2-0cluTdZYOiNp3Fk7JnoNOQV/s320/IMG_6729f.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><h2>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: xx-small;"><span style="font-weight: normal;"><span style="color: #444444;">Fot. Marcin Michalski</span></span></span></span></span></h2>
</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Emmanuella Robak</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 3/2016)</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Atlas Motyli to nowy projekt na naszej lokalnej scenie, w który zaangażowani są: Alicja Białek-Rozborska – śpiew, Weronika Pardela – śpiew, Paweł Janaszek – bas, Michał Mazur – gitara, Radosław Nowakowski – bębny oraz Rafał Gęborek – trąbka.</b></span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">31 marca 2016 r. odbyła się otwarta próba generalna zespołu w klubie „Kotłownia” (Baza Zbożowa) oraz nagranie utworów, być może na płytę koncertową. Podczas godzinnego występu zespół zaprezentował autorski materiał. Muzycy określają gatunek jako: heavy woods – ciężka drewniana muzyka. Mnie osobiście na koncert zespołu przyciągnęła właśnie nietypowa nazwa gatunkowa. Czego można spodziewać się po zespole? Łączenie różnych elementów stanowi tutaj podstawę. Etniczo-folkowe motywy mieszają się z hipnotycznym wokalem Alicji Rozborskiej, który wprowadza słuchaczy w trans; „solówki” Radosława Nowakowskiego pokazują, że wcale nie trzeba mieć przed sobą rozstawionej perkusji, by wprawić słuchających w zachwyt sprawnością, precyzją i niesamowitą energią w graniu na bębnach, a do tego wisienka na torcie – czyli wstawki Rafała Gęborka, które doskonale wpasowują się w klimat.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Skład zespołu jest o tyle ciekawy, że dokonano połączenia żywiołów – muzycy są w różnym wieku i to też stanowi o jakości wykonywanych utworów. Młodość łączy się tutaj z doświadczeniem, a żywiołowość pokazana jest w różnych odsłonach. Doskonałe sprawdza się np. łączenie wokali Alicji Białek-Rozborskiej z wokalizami Weroniki Pardeli, co stanowi bardzo przyjemną dla ucha propozycję. </span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jeśli ktoś nie miał okazji usłyszeć Atlas Motyli na żywo, polecam zrobić to w najbliższym czasie. Zespół zapowiedział koncert na otwartej przestrzeni, co moim zdaniem jeszcze spotęguje wrażenie.</span></span><br /><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"></span></span></div>
Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-50392794759561932062016-07-26T00:42:00.003-07:002016-07-26T00:42:51.413-07:00Viola według Leonarda (Świętokrzyskie Dni Muzyki)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Tomasz Sochacki</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>("Projektor" - 3/2016)</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Świętokrzyskie Dni Muzyki organizowane przez Filharmonię
Świętokrzyską to, obok Festiwalu im. Krystyny Jamroz w Busku-Zdroju i Anima
Mundi, największe przedsięwzięcie kulturalne z dziedziny muzyki klasycznej w
regionie. Tegoroczna edycja była już dwudziestą czwartą.</b></span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-left: 0px; margin-right: 0px; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaoq2ZtGpXkE8d7CMrqtlo6WsqeEp081_F42WxC1VkprejhsCctVDIeOJlLbJc42p8P68uDly2aJszP6iT5q_GVg-FvRIfztrMHA77uWrcK9OJpDTRA_PdkCIoU_fDeiyKtIGoaUjAnmUH/s1600/Wh4a9442_20160415_Filharmonia_Dni+Muzyki_Andrzej+Jagodzinski+Trio.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaoq2ZtGpXkE8d7CMrqtlo6WsqeEp081_F42WxC1VkprejhsCctVDIeOJlLbJc42p8P68uDly2aJszP6iT5q_GVg-FvRIfztrMHA77uWrcK9OJpDTRA_PdkCIoU_fDeiyKtIGoaUjAnmUH/s320/Wh4a9442_20160415_Filharmonia_Dni+Muzyki_Andrzej+Jagodzinski+Trio.jpg" width="320" /></a></span></span></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #444444;">Fot. Wojciech Habdas</span></span></span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Dużą ciekawostką był koncert wirtuoza Sławomira Zubrzyckiego.
Wykonał on m.in. kompozycje Jeana de Sainte-Colombe i Marina Maraisa, autorów
francuskiego baroku, szerszej publiczności znanych jako bohaterowie „wszystkich
poranków świata”. Zubrzycki zagrał na instrumencie zwanym viola organista,
którego szkice i schemat budowy znalazł się w notatkach z kodeksu Leonarda da
Vinci, lecz nigdy nie został zbudowany za życia genialnego artysty. </span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Na inaugurację wystąpili jazzmani z zespołu Andrzej
Jagodziński Trio w składzie: Andrzej Jagodziński (fortepian), Adam Cegielski
(kontrabas), Czesław Bartkowski (perkusja) – laureaci Nagrody „Fryderyk” w 1994
r. za płytę „Chopin” – z towarzyszeniem orkiestry Filharmonii Świętokrzyskiej
pod batutą Bogdana Jarmołowicza. Artyści wykonali znaną suitę Wojciecha Kilara
z filmu „Pan Tadeusz” oraz – po raz pierwszy w Kielcach – „Melancholijny walc”
Edwarda Pałłasza i „Koncert fortepianowy g-mol” Andrzeja Jagodzińskiego. Jeden
z wieczorów koncertowych poświęcony był polskim kompozytorom kształcącym się w
Paryżu pod kierunkiem Nadii Boulanger i Alberta Roussela. Premierami
(kieleckimi) „Nokturnu” Piotra Perkowskiego, „Koncertu fortepianowego” Michała
Spisaka i „II Symfonii a-mol” Aleksandra Tansmana dyrygował Jacek Rogala, a
zagrała orkiestra FŚ z solistą Piotrem Sałajczykiem na fortepianie. </span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W programie festiwalu znalazł się również m.in.
koncert, jedynego w Polsce, zespołu wokalnego specjalizującego się w muzyce
współczesnej. Sekstet proMODERN w składzie: Katarzyna Bienias (sopran), Ewa
Puchalska (mezzosopran), Ewelina Rzezińska (mezzosopran), Krzysztof Chalimoniuk
(baryton), Piotr Pieron (bas), Andrzej Marusiak (tenor) zaprezentował dwa
autorskie projekty” „proMODERN Shakespired”, inspirowany dziełami dramaturga ze
Stratfordu i „Where are You. <span lang="EN-US">Pieces
from Warsaw”. </span><span lang="EN-US" style="color: #1f4e79;"></span></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-59405760395051778902016-07-26T00:34:00.003-07:002016-07-26T00:34:39.943-07:00Muzyczna szansa „Krzyżaków” (Rock opera na podstawie Sienkiewicza)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Aleksandra
Sutowicz</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 3/2016)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Któż nie czytał, nie oglądał albo chociaż nie słyszał o
miłości Zbyszka z Bogdańca do Danusi, córki Juranda ze Spychowa, kto nie wie
cóż może oznaczać znamienny zwrot <i>mój Ci on jest</i>? Kto nie kojarzy komu
zostały przysłane <i>dwa nagie miecze</i> i czym jest postać rycerza w białej
pelerynie z czarnym krzyżem i pawimi piórami przy hełmie?</b></span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT4RAu9-i4gGLa3io6is9I0OQIzeghZxyZ7KYcJQ7SDDNcpTkAxZ3rV3V3Kj6my1fXxhY980lqXxvDz1twdjCcvBQT_UdaYb3FkB3WQjUEZFYOCTorqNudptIOcuaJOy23l2junB5ZfRYe/s1600/krzyzacy+plyta+okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT4RAu9-i4gGLa3io6is9I0OQIzeghZxyZ7KYcJQ7SDDNcpTkAxZ3rV3V3Kj6my1fXxhY980lqXxvDz1twdjCcvBQT_UdaYb3FkB3WQjUEZFYOCTorqNudptIOcuaJOy23l2junB5ZfRYe/s320/krzyzacy+plyta+okladka.jpg" width="304" /></a></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">„Krzyżacy” to powieść znana i może przez niektórych
znienawidzona, kojarzy się z obowiązkiem czytania, jako szkolna lektura. Jej
bohaterowie powracają w odmienionej formie za sprawą muzycznego,
rockowo-operowego projektu, pod tym samym tytułem. </span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Rock-opera „Krzyżacy”, choć powstała w 2010 roku, to warto
przywołać ją w Roku Sienkiewiczowskim, który jest właśnie obchodzony w całej
Polsce – zwłaszcza, że niedawno doczekała się wznowienia, a bilety na wszystkie
spektakle są dawno wyprzedane. Na scenie udało się zgromadzić takich wokalistów
jak Artur Gadowski, Paweł Kukiz, bracia Cugowscy, Maciej Balcar, Olga Szomańska,
Katarzyna Jamróz. Taki przekrój polskich wykonawców: rockowych, bluesowych,
estradowych sprawia, że na płycie mamy różnorodność stylów i gatunków
muzycznych. W cały projekt wprowadza nieco psychodeliczna uwertura, w której
nie brak elektronicznych dodatków. Zapowiada ona wejście do świata
niejednoznacznego, w którym mieszają się: miłość, historia, ojczyzna i
nienawiść. Chóralne wstawki to moim zdaniem ukłon w stronę średniowiecznych
motywów i nawiązanie do popularnych chorałów. Z niektórych kawałków wybrzmiewają
mocne, rockowe dźwięki („Stań i Walcz”, „Trzeba wybrać”, „Mój Ci jest”),
niektóre zaś stanowią kompozycje spokojne i melancholijne („Czarne chmury”,
„Trudno tak umierać”), inne natomiast są utrzymane w klimacie popowym („Byś
przybył”). Według mnie „Krzyżacy” mają nieco oratoryjny charakter, który znany
jest polskiej publiczności z wykonań Piotra Rubika w „Tryptyku Świętokrzyskim”.
Są w nich patetyczne teksty inspirowane powieścią Henryka Sienkiewicza, mocne
instrumentalne kawałki, a nawet postać jednej z wokalistek Olgi Szomańskiej
łączy reżysera Marcina Kołaczkowskiego („Krzyżacy”) ze Zbigniewem Książkiem
(„Tryptyk Świętokrzyski”). </span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Warto
także zwrócić uwagę na teksty napisane przez Jacka Korczakowskiego, które
prezentują szeroki wachlarz gatunków lirycznych. Autor sięgnął po formę
modlitwy, żalu za grzechy w „Trudno tak umierać”, która stanowi rozliczenie za
krzywdy wyrządzone przez Zygfryda De Löwe (Jan Janga Tomaszewski). Balladę
miłosną tworzy śpiewany przez Zbyszka i Danusię (Maciej Silski, Olga Szomańska)
duet. W całym projekcie pojawiają się także utwory nawiązujące swoją tematyką
do motywów bliskich powieści: walki za kraj, wiary wobec króla i ojczyzny,
rycerskości i honoru. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Widowisko
rock-opera „Krzyżacy” to muzyczna alternatywa nie tylko dla tych, którzy „boją
się” powieści Sienkiewicza, jest to przede wszystkim sposób na ukazanie
historii w sposób niekonwencjonalny i oryginalny. Oczywiście należy być
ostrożnym przy próbie zastąpienia tradycyjnego czytania muzyczną aranżacją, ale
warto się z nią zapoznać. Kto wie, może już niedługo usłyszymy śpiewających
Sopliców, Niechciców lub Bohatyrowiczów. </span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-1723071150943164302016-07-26T00:29:00.002-07:002016-07-26T00:29:14.200-07:00Zbuntowany perfekcjonista (Marek Kądziela ADHD, „In Bloom”)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Łukasz Rakalski</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 2/2016)</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Jest dobrze znany w
świętokrzyskich kręgach wielbicieli muzyki improwizowanej. Pochodzi z Opoczna,
lecz szybko nawiązał współpracę w gwiazdami europejskiego jazzu. Jako jeden z
nielicznych polskich muzyków był również autorem prezentacji na jednym ze
znanych na całym świecie spotkań „TED Talks”.</b></span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNgRro5A5sa7vYBzlhJ48GrtSfI7t_brV4S2GumHNqyP5qje5fAfnojG9NB1r9kSlEqEa6vDYLFeie2bXTxeSxFi5mHq4qVcKoNPPPtfSMPLCV3TwAktkPtxmtPznwWuVwGwRoviQgbCYk/s1600/in+bloom+okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="317" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNgRro5A5sa7vYBzlhJ48GrtSfI7t_brV4S2GumHNqyP5qje5fAfnojG9NB1r9kSlEqEa6vDYLFeie2bXTxeSxFi5mHq4qVcKoNPPPtfSMPLCV3TwAktkPtxmtPznwWuVwGwRoviQgbCYk/s320/in+bloom+okladka.jpg" width="320" /></a></span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Najnowszy album Marka
Kądzieli zwraca na siebie uwagę z kilku powodów. Mieliśmy okazję posłuchać
brzmienia jego gitary oraz kompozycji na wielu płytach, gdzie wystąpił jako
lider lub sideman. Mam na myśli „Imprints” Vita Kristiansena, „OffQuartet”,
znakomity duet z Ksawerym Wójcińskim na płycie „10 Little Stories”, czy choćby
debiutancki album jego brata Macieja – „The Opening”. „In Bloom” to pierwszy
album, który Marek firmuje wyłącznie własnym nazwiskiem. </span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W składzie zespołu,
oprócz kontrabasisty Andreasa Langa i perkusisty Kaspera Christiansena, znalazł
się klarnecista basowy Rudi Mahall. Jego styl gry i twórczość miała ogromny
wpływ na kształtowanie ścieżki artystycznej Marka, który jak sam twierdzi,
spędził mnóstwo czasu, słuchając formacji, takich jak Der Rote Bereich oraz Die
Enttäuschung. Jego obecność w składzie zespołu to z pewnością spełnienie marzeń
lidera. Gościnnie udział wzięli również Piotr Damasiewicz (trąbka) oraz Maciej
Obara (saksofon altowy).</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Niezwykle żywe, pełne
koloru brzmienie, instrumentarium, to kolejna cecha różniąca „In Bloom“ od
poprzednich produkcji. Uwagę przyciągają nietuzinkowe melodie grane przez
klarnet basowy razem z klarownie brzmiącą gitarą. Podobnie jak frywolnie
zinterpretowane unisona gitary i saksofonu. Ciepłe, miękkie brzmienie,
znakomicie kontrastuje z dysonującymi współbrzmieniami, tworząc jednocześnie
przykuwającą ucho jakość.</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Po przesłuchaniu całego
albumu na usta ciśnie się również uznanie dla kompozytorskich umiejętności
Marka. Pozostawienie jego muzyki z określeniem eksperymentalna lub
improwizowana jest rażącym niedopowiedzeniem. W jego dźwiękach można doszukać
się korzeni jazzowych. Przejawiają się nuty jazz-rockowe, free jazzowe, czy
nawet bardziej tradycyjne, nawiązujące do hard bopu. Wszystkie elementy
posiadają bardzo zba<a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a>lansowane proporcje, dzięki czemu
cały album ma bardzo spójny, lecz oryginalny wydźwięk. Wśród kompozycji
wyróżnia się utwór „Edithtiude” na gitarę a capella. Ma on bardzo osobisty ton
i pozwala w pełni docenić warsztat Marka, jako instrumentalisty.</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">„In Bloom“ przyciągnęło
moją uwagę brzmieniem, ciekawą grą pomiędzy partiami instrumentalnymi,
tworzącymi unikalne tekstury dźwięków, rzucającymi jednocześnie wyzwanie dla
każdego entuzjasty improwizowanych dźwięków. Niezaprzeczalny talent Marka
Kądzieli to zdolność kreowania muzyki prowokującej, tworzącej atmosferę
niezręczności, lecz jednocześnie stawiającej go w centrum uwagi. Polecam
zdecydowanie wszystkim, którzy odważą się szukać nowych muzycznych horyzontów.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="NoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Marek Kądziela ADHD, „In Bloom”, For Tune 2015</b></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-52471025301195911132016-07-26T00:26:00.000-07:002016-07-26T00:26:04.515-07:00Techniczni kosmici (Intronaut „The Direction of Last Things”)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">Mirosław
Krzysztofek</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>("Projektor" - 2/2016)</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><span>Dla imprezowych
dzieciaków płyta „stara”, bo z 2015 r. Wydana w listopadzie, więc chyba nie tak
bardzo wiekowa. Warto się z zapoznać z tym krążkiem. </span></b></span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgG8eX_yQZyh0FSuauJETyt5aqFRuw_ryCfo9syVyzQUl-Gjq3OiIBVAsRWJk1J1tHWprkUqnoTmiLPTpdkck7zFKEx1ry1HjdY3PIkWxmuKY5A6s7z2DFdkkrw0A5FGAg3qrRwMcpQEOF/s1600/Intronaut-TheDirectionofLastThings.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgG8eX_yQZyh0FSuauJETyt5aqFRuw_ryCfo9syVyzQUl-Gjq3OiIBVAsRWJk1J1tHWprkUqnoTmiLPTpdkck7zFKEx1ry1HjdY3PIkWxmuKY5A6s7z2DFdkkrw0A5FGAg3qrRwMcpQEOF/s320/Intronaut-TheDirectionofLastThings.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>W przypadku kalifornijskiej grupy Intronaut mamy do
czynienia z jednym z najlepszych zespołów na świecie grających
niekonwencjonalny metal. Nie napisałem „progresywny”, bo to określenie kojarzy
mi się bardziej z Dream Theater, a Intronaut to zupełnie inna bajka.
Podobieństwo tkwi „tylko” w umiejętnościach muzyków. W obu przypadkach mamy do
czynienia z technicznymi kosmitami.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Jednak to chłopaki z Intronaut nie nagrali od 2006 r.
dwóch takich samych stylistycznie płyt, w przeciwieństwie do Dream Theater. Co
nie jest zarzutem. Mówimy o zupełnie innych artystycznie, jak wspomniałem
wcześniej, zespołach. </span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>„The Direction of Last Things” jest albumem ambitnym,
niekonwencjonalnym, mieszającym różne style. Metal, rock progresywny, jazz,
post rock i parę innych gatunków miksują się w na tym albumie w sposób
przemyślany i zagrany na nieosiągalnym dla dużej części muzyków „metalowych” i
nie tylko, poziomie. Nie wiem, czy to zasługa studia, produkcji, czy „ręki
Boga”, ale dawno (chyba od czasu Tool) nic mnie tak pozytywnie nie wkręciło,
jak ostatnia produkcja czterech kapitalnych muzyków z Los Angeles.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Płyta jest skonstruowana zgodnie z zasadą: na początku
trzęsienie ziemi, potem to samo, tylko jeszcze bardziej. I nie chodzi tutaj o
techniczne fajerwerki, czy jakieś szczególne łojenie w stylu zespołu Slayer. Są
na tym albumie momenty zaskakująco spokojne, liryczne. To jakość kompozycji
jest siłą tego zespołu. Pomysłów jest tutaj tyle, że można by nimi śmiało
obdzielić parę innych krążków. Też z dobrym skutkiem. Tymczasem ten album to
„urywające łeb” ambitne i zagrane, na najwyższym z możliwych w tego rodzaju
muzyce poziomie, arcydzieło.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Nie sądzę, żeby ktoś coś, tak dobrego pod każdym
względem, nawet zbliżonego, nagrał w 2016 r. Życie, podobno, jest pełne
niespodzianek. I dlatego warto. Słuchać, czytać, oglądać. Byle ze smakiem.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><span lang="EN-US">Intronaut „The Direction of Last
Things” (Century Media Records, 2015).</span></b></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-6092303633275721142016-07-25T23:25:00.001-07:002016-07-25T23:25:25.438-07:00Motorpsycho – zabawki jak z wyprzedaży (Motorpsycho „Here Be Monsters”)<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mirosław Krzysztofek</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 2/2016)</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Trudno uwierzyć, ale ten zespół nagrywa już od blisko
25 lat. Poprzednie płyty charakteryzowały się, mniej lub bardziej,
wyeksponowanym szaleństwem i skłonnością do muzycznych eksperymentów. Ten album
jest nieco inny.</b></span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUgcpUcaBo1d3mcDT1o3TGiEIG0yulHng867IoOcD9rOT5KVHL6bsoKEyXxBNQqY8EPEUcy8n7htpPF-_rPJvvpoBQJKsq4U9frvmliROOm-IY86oeFu6MIBpW6IPfqQnjJhUB_KN7DtJk/s1600/Motorpsycho-here-be-monsters.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUgcpUcaBo1d3mcDT1o3TGiEIG0yulHng867IoOcD9rOT5KVHL6bsoKEyXxBNQqY8EPEUcy8n7htpPF-_rPJvvpoBQJKsq4U9frvmliROOm-IY86oeFu6MIBpW6IPfqQnjJhUB_KN7DtJk/s320/Motorpsycho-here-be-monsters.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ukłon w stronę wczesnego Pink Floyd to pierwsze, co
przychodzi na myśl, podczas słuchania najnowszych kompozycji ekscentrycznych
Norwegów. Kto lubi Stevena Wilsona, też nie powinien być rozczarowany. Trochę
brakuje psychodelii i zakręconych kompozycji, jakie znamy, chociażby ze
znakomitej płyty „Behind the Sun” z 2014 r. Są natomiast piękne harmonie
wokalne, snujące się kompozycje nawiązujące do najlepszych momentów
wspomnianego Pink Floyd czy Grateful Dead. Płyta ma klimat przełomu lat
sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Jest kontynuacją „progresywnego” brzmienia
grupy, które poznaliśmy niespełna 6 lat temu.</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Motorpsycho to w zasadzie tradycyjne trio składające
się z basisty, perkusisty i gitarzysty. Jednak instrumenty klawiszowe odgrywają
w ich muzyce ważną rolę. Na ostatnich płytach grają na nich zaprzyjaźnieni
norwescy muzycy Ståle Storløkken (Elephant9) i Thomas Henriksen, ten ostatni,
na najnowszej produkcji, odpowiedzialny również za brzmienie zespołu. </span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>„Zabawki”, na których „czarują” muzycy, pochodzą
głównie z wyprzedaży starych instrumentów i wzmacniaczy, a przynajmniej tak
brzmią. Nie trzeba dodawać, że to w zalewie plastiku sączącego się z rozgłośni
radiowych, olbrzymia zaleta. </span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Oprócz oryginalnych kompozycji na płycie znalazł się
jeden cover utworu „Spin, spin, spin” pochodzącej z 1968 r. kompozycji, którą
umieścił na swojej płycie folkowy muzyk Terry Callier. Wersja zaproponowana
przez Motorpsycho jest bardziej „psycho” i wokalnie przypomina kapitalne
chórki, jakie znamy z nagrań The Byrds, czy Crosby, Stills, Nash and Young.
Jest już teledysk do tego utworu i panowie z tej niekonwencjonalnej norweskiej
grupy wyglądają w nim jak ich idole w latach siedemdziesiątych.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Komu brakuje szaleństwa, to ma go trochę w utworze
I.M.S. najbardziej nawiązującym do wcześniejszych dokonań grupy.</span></span></span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span><b> </b>Przyjemna płyta dla każdego, kto lubi dobrą muzykę. I
słucha płyt w całości. To chyba nie dla każdego.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoBodyTextIndent" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b><span lang="EN-US">Motorpsycho „Here Be Monsters”
(Rune Grammofon, 2016).</span></b></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1192225080778758222.post-22883705244805281492016-07-25T23:18:00.001-07:002016-07-25T23:18:53.206-07:00Z panem Mieczysławem przez wiek XX (Dariusz Michalski, "Poletko pana Fogga")<div style="text-align: justify;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:DoNotOptimizeForBrowser/>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]-->
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Aleksandra Sutowicz</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">("Projektor" - 2/2016)</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>W jednym z odcinków kultowego
serialu „Dom”, bohaterowie siedzą w kawiarni „Cafe Fogg”, świętując imieniny
głównej bohaterki. W tym samym czasie na scenie pojawia się Mieczysław Fogg,
który informuje gości o przypłynięciu do Polski statku z Julianem Tuwimem na
pokładzie.</b></span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2bpMyU-QFGAeJl9E9ur-Lm94ilKStt6eFM1nXoVcZn_2qePXznqNNKT8zFzWm_gRZBkBL8X_VbRLb1Wr0sS-Wmsz8k9986V9iJYXASf5JeqZFwY_XbK_coH3g2wagZZRZs5qsz_gCr36t/s1600/Fogg_ok%25C5%2582adka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2bpMyU-QFGAeJl9E9ur-Lm94ilKStt6eFM1nXoVcZn_2qePXznqNNKT8zFzWm_gRZBkBL8X_VbRLb1Wr0sS-Wmsz8k9986V9iJYXASf5JeqZFwY_XbK_coH3g2wagZZRZs5qsz_gCr36t/s320/Fogg_ok%25C5%2582adka.jpg" width="225" /></a></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Od nagrania tamtego odcinka
minęło ponad 30 lat. Nie ma już wśród nas pana Mieczysława, nie ma jego
muzycznych kawiarenek, za to historie tego niezwykłego talentu można poznać w
obszernej pracy Dariusza Michalskiego pod tytułem „Poletko Pana Fogga”,
wydawnictwa MG.</span></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Doskonale
znamy „Ostatnią niedzielę” czy „Jesienne róże”, a w najnowszej biografii możemy
poznać losy powstania tych słynnych przebojów oraz mniej znanych piosenek. Jest
to przede wszystkim szczegółowa biografia najpopularniejszego barytonu XX w.
Autor stara się dowiedzieć, na czym polega fenomen Fogga. Poznajemy zatem
początki jego kariery, która wiodła nie przez muzyczne konserwatoria, występy i
koncerty, a przez prace w kasie kolejowej i przygotowania do zawodu inżyniera
komunikacji; marzeniem ojca było, by syn Mieczysław został kolejarzem. Autor
pozwala nam zajrzeć do rodzinnego domu Fogga mieszczącego się na rogu ulic
Freta i Długiej w Warszawie, a także zapoznać się z drzewem genealogicznym
przyszłego śpiewaka oraz przedstawia atmosferę przedwojennego domu państwa
Foggów przy ulicy Majdańskiej. Jego powstańcze epizody i otwarcie pierwszej
„Cafe Fogg” w Warszawie tuż po wojnie. Książka zawiera także wspomnienia
siostrzeńca, Jana Matyjaszkiewicza, który staje się przewodnikiem z prywatnej
sfery: przedstawia epizody z życia państwa Foggów, relacje z rodzinnych
spotkań, których był świadkiem. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Biografia
to także historia słynnego kabaretu okresu międzywojennego „Qui Pro Quo”.<i> </i>Dariusz
Michalski sporą część swojej pracy poświecił losom poszczególnych artystów
zespołu, który gromadził i w którym swoją karierę rozpoczynali, prócz
oczywiście głównego bohatera, doborowi artyści tacy jak: Hanka Ordonówna, Mira Zimińska,
Adolf Dymsza czy Eugeniusz Bodo.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ta
książka to wędrówka przez artystyczny świat XX w. i to według mnie stanowi jej
główny atut. Rozpoczyna tę podróż po kabaretowej, rewiowej Warszawie, razem z
Foggiem, zabiera czytelnika do Stanów Zjednoczonych czy Związku Radzieckiego.
Losy Mieczysława Fogga przedstawione są na tle wydarzeń historycznych,
obejmujących niemal całe ubiegłe stulecie. Można śmiało rzec, iż ujawnia kulisy
świata artystycznego. Autor poświecił w niej także uwagę raczkującym wytwórniom
płytowym („Odeon”, „Syrena”), nie pominął także roli kina, telewizji, filmu
dźwiękowego, które w I połowie XX w. niosły ze sobą prawie rewolucję. Zaletą
jest także bogactwo i dobór zdjęć z koncertów, z prywatnego albumu oraz
plakatów i afiszy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Obfitość
materiałów, różne perspektywy: prywatne i zawodowe Mieczysława Fogga, przekrój
XX w. i jego artystycznego ducha, który był równie burzliwy jak minione
stulecie, to wszystko sprawia, że dzieło Dariusza Michalskiego, mimo iż
obszerne, to zasługuje na uwagę historyków, krytyków muzycznych i oczywiście
fanów legendarnego artysty, dżentelmena śpiewającego z charakterystyczną
lwowską wymową. Ta biografia to idealny przykład, że moda na Fogga wciąż trwa,
wszak sam pan Mieczysław powiedział: <i>Nie sztuką błysnąć, sztuką trwać i nie
znudzić się</i> i jemu to się z pewnością udało.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"></span></div>
Paweł Chmielewskihttp://www.blogger.com/profile/11449442973680606562noreply@blogger.com0