czwartek, 24 listopada 2016

Elektronika spoiwem dla pokoleń (Darek Makaruk, „Kino mocne”)

Łukasz Rakalski
("Projektor" - 5/2016)
Darka Makaruka poznałem podczas jego występów z Orkiestrą Świętokrzyską, kierowaną przez Włodka Kiniorskiego. Nieokrzesane frazy z jego syntezatorów stanowiły bezcenny wkład do spontanicznych aranżacji „Osi”, które upamiętniały twórczość wspaniałego świętokrzyskiego perkusisty Michała Zduniaka. Z wielką ciekawością podszedłem do wyprodukowanego przez Darka albumu „Kino mocne”, tym bardziej, że wystąpili tu również gościnnie muzycy tacy, jak Michał Urbaniak, czy Wojtek Mazolewski.

Tytuł albumu bardzo trafnie wprowadza w jego obiecującą koncepcję. Najbardziej znane kompozycje, rozbrzmiewające w filmach międzywojennej Polski (m.in. „Paweł i Gaweł”, „Ada! To nie wypada”) zostały skonfrontowane z odważnymi improwizacjami oraz z dźwiękami zupełnie abstrakcyjnymi. Czy współczesność przeplata się jednak z tradycyjnym brzmieniem przedwojennych kompozytorów, tak jak życzą sobie tego wykonawcy?

Aby się o tym przekonać, należy oddać się muzyce w pełnym skupieniu, ponieważ dzieje się tu naprawdę sporo. Od razu na wstępie chciałbym zwrócić uwagę na liryczne solo Wojtka Mazolewskiego w utworze „Ach, śpij Kochanie” oraz bardzo przykuwające ucho partie trąbki Michaela Patchesa Stewarta w utworze „Lisie ognie”. Są to dwa elementy, do których z przyjemnością powracam. Nadają artystyczny wydźwięk całej płycie.

W mojej ocenie album posiada także kilka niedociągnięć. Aranżacje utworów obfitują w bardzo abstrakcyjne i przestrzenne brzmienia, które oddziałują na wyobraźnię („W małym kinie”). Niestety, po przesłuchaniu kilku innych utworów, takich jak „Umówiłem się z nią na dziewiątą” dostrzec można, iż brak im jakiejś spójnej koncepcji, a ilość różnorakich pomysłów i melodii zdecydowanie dominuje nad jakością. Nie pomaga fakt, iż wśród ciekawych brzmień znalazły się również syntetyczne trąbki i flety („W tę upalną noc”). Apogeum stanowi ohydne, plastikowe solo syntezatora imitującego obój („Nie kochać w taką noc”).

Myślę, że spora część czytelników zgodzi się ze mną, jeśli stwierdzę, że o kolorze muzyki w znacznym stopniu decydują jednak wokaliści. W tym momencie nadchodzi największe rozczarowanie. O ile wokalizy Asji Czajkowskiej i Magdy Dąbrowskiej brzmią poprawnie i zyskują sporo dzięki bogatym aranżacjom, panowie Czesław Mozil, Tomek Lipiński i Robert Brylewski najwyraźniej nie znaleźli sposobu, by odnaleźć się w tej abstrakcyjnej odsłonie znanych przecież melodii.

Na marginesie wypadałoby wspomnieć o dodatkowej ścieżce z utworem „Dzisiaj ta”. Jest on o tyle istotny, że posiada niezwykle nośny puls. Jest to rodzaj energii, który kojarzy mi się z osobą Darka Makaruka.

„Kino mocne” moim zdaniem silnie odzwierciedla nastroje sztuki postmodernistycznej XX wieku. Poprzez gwałtowne i figlarne operowanie wszelkimi możliwymi kształtami i kolorami na jakiś czas przykuło moją uwagę. Myślę, iż ma pesymistyczny wydźwięk, ale należy je docenić, jako ciekawy eksperyment z muzyką elektroniczną.
Darek Makaruk, „Kino mocne”, Agora S.A., 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz